Celowo pojechałem do agencji. Otworzyła starsza blondynka, z lekką nadwagą, ubrana w czerwoną, satynową halkę i czarne, samonośne, gładkie pończochy. Drzwi trzymała za klamkę i podejrzliwie mierzyła mnie wzrokiem.
„Czterdziestoparoletnia weteranka” – pomyślałem. – „Na pewno jest burdelmamą.”
– Dzień dobry! – powitałem ją oficjalnie.
– Co cię do nas sprowadza? – spytała nieufnie.
– Ja do Leny – wyjaśniłem. – Jestem z nią umówiony.
– Rozumiem, dzwoniłeś – Na jej twarzy pojawił się kokieteryjny uśmiech. – Zatem zapraszam.
Znalazłem się w nastrojowo oświetlonym, kwadratowym holu. W tyle rozchodziły się na boki dwa korytarze, jakby architekt chciał ukryć pokoje przed wzrokiem niepożądanych gości. Umeblowanie ograniczało się do brązowej, skórzanej sofy i czarnego, metalowego stolika na prasę po prawej stronie. Na lewej ścianie wisiało szerokie lustro.
– Pierwszy raz u nas jesteś? – spytała burdelmama.
– Tak – powiedziałem. – Mam ochotę na trójkąt. Czytałem, że jest u was kilka dziewczyn.
– Trójkącik? – Spojrzała na mnie badawczo. – Zobaczymy, co da się zrobić. Oprócz Leny jest jeszcze jej koleżanka.
„Mały wybór” – pomyślałem, zawiedziony. – „Chyba trafiłem w złą porę.”
– Są tylko dwie dziewczyny? – spytałem z dezaprobatą.
– Trzy – poprawiła mnie. – Bo jeszcze ja jestem.
„Dobry żart!” – zaśmiałem się w duchu.
– Wolę panie młodsze od siebie – stwierdziłem z przekąsem. – Prawie mogłabyś być moją matką.
– Nie wiesz co tracisz – powiedziała z wyrzutem.
Zniknęła w korytarzu po prawo. Pozostałem pod drzwiami, z wątpliwościami.
Po minucie wróciła, z długowłosą blondynką. Dziewczyna w ręku trzymała gazetę, jakby przerwała lekturę, do której planowała powrócić. Machinalnie skinęła głową na powitanie i wolnym krokiem podeszła do sofy. Usiadła na lewym skraju, zachowując kamienne oblicze.
Wyglądała równie kusząco, co i banalnie. Duże piersi niemal wylewały się z granatowego, koronkowego stanika. Czarne szpilki z koturnem na wysokim obcasie, tipsy i przesadny makijaż otwarcie zdradzały jej zawód.
Gdy spojrzałem jej w oczy, uciekła wzrokiem. Próbowałem się doszukać w jej twarzy zachęty, jednak dostrzegałem mieszaninę znudzenia, apatii i lekceważenia.
„Frustracja, przykryta maską obojętności” – myślałem zdegustowany. – „Co za pech, że Lena tak dobrze wypadła na zdjęciach. Skoro nie chce się jej odrobiny entuzjazmu wykazać, co tu robi?”
Burdelmama stanęła po prawej stronie, jakby swoim ciałem chciała mnie odgrodzić od wyjścia. Przyglądała mi się i chyba odgadywała moje złe nastawienie.
– Koleżanka będzie za chwilę – odezwała się. – Może ci się spodoba.
Zanim zdążyłem powiedzieć, że chcę wyjść, moim oczom ukazała się szczupła, wysoka brunetka. Szła po zimnej podłodze boso, na palcach, jakby miała obcasy. Wyzywająco patrzyła mi w oczy. Miałem wrażenie, że chce odwrócić uwagę od braku butów. Stanęła po prawej stronie sofy, obok burdelmamy, tak aby nie zasłaniać Leny.
Moją uwagę przykuł tatuaż na jej ramieniu: […].
„Zepsuta, pewna siebie ślicznotka…” – Czułem przypływ adrenaliny. – „Mogłoby być naprawdę super, gdyby między nami trochę iskrzyło” – Rozmarzyłem się. – „Tylko jak zrobić na niej wrażenie? Czego taka dziewczyna może chcieć w łóżku?”
– Podobam ci się? – zwróciłem się do niej.
– Możesz być – odpowiedziała, odsłaniając białe zęby w bezczelnym uśmiechu.
Dostrzegłem lekką diastemę między górnymi jedynkami, jak u Madonny.
– To wystarczy – odpowiedziałem, rozbawiony. – Dobrze, że nie masz ochoty się ewakuować – dodałem.
– Dopiero w pokoju zobaczymy, czy mi się podobasz naprawdę – powiedziała, jakby usprawiedliwiając się za wcześniejszą wypowiedź.
– Lena nie jest w moim typie – stwierdziłem dyplomatycznie. – Wolę ciebie. Szkoda tylko, że nie ma was więcej, bo myślałem, że się uda zestawić trójkąt.
– Weź jeszcze mnie, za pół ceny. – Przypomniała o sobie burdelmama. – Będzie ci ze mną dobrze. Jestem bardzo ciasna. – To ostatnie zdanie powiedziała z naciskiem.
Zaintrygowała mnie. Oczekiwałbym głębokiego gardła czy seksu analnego w cenie… Wszystkiego, tylko nie tego!
– Dobrze robisz loda? – spytałem.
– No pewnie – przytaknęła z zadowoleniem.
– Czy nie będzie ci przeszkadzać obecność tej pani? – spytałem brunetki.
– Twoje życzenie – stwierdziła, wzruszając ramionami. – To ty decydujesz.
– Zatem chodź! – Skinąłem na burdelmamę. – Chyba Lena nie będzie miała mi za złe, że cię zastąpi. Odpocznie sobie.
Skręciliśmy w lewy korytarz, później w pierwsze czarne, drewniane drzwi w prawo. Znaleźliśmy się w małym, kameralnym pokoju. Ogromne łoże, na którym zmieściłyby się dwie pary, stało centralnie pod oknem, przysłoniętym granatową roletą. Po obu stronach pozostało niewiele miejsca, w sam raz na przejście do niskich szafek u wezgłowia. Różowe ściany i skąpe światło kinkietu nadawały pomieszczeniu rozpustny charakter.
Skierowałem się w prawo i zacząłem zdejmować spodnie. Burdelmama ruszyła drugą stroną do szafki, wyciągnęła z szuflady prezerwatywy i ręcznik. Brunetka pozostała pod drzwiami i tylko obserwowała, jak się rozbieram.
– Czemu tak stoisz? – spytałem. – Mówiłaś, że mogę być… – Puściłem jej oko. – A teraz masz jakieś rozterki.
– Ponieważ… – Przerwała, kończąc krótkim wybuchem śmiechu.
„Ciekawe, co ją tak bawi” – pomyślałem zdezorientowany. – „Ma osobliwe poczucie humoru.”
– Sorry, nie mogę… – Spuściła głowę. – Czy mogłabym wyjść na chwilę, na papierosa? – spytała.
– Idź, skoro masz taką potrzebę – Wzruszyłem ramionami. – Wolę, abyś myślała o moim penisie, a nie, że chce ci się palić.
– Szybko zapalę – powiedziała, uchylając drzwi. – Zaraz wracam.
– Tylko umyj zęby – poleciłem na odchodne.
– Oczywiście, umyję – odparła.
Chwilę mierzyła mnie wzrokiem, jakby ją uraziła sugestia, że mogłaby tego nie zrobić.
Zostałem sam na sam z burdelmamą. Od razu mnie podeszła i zaczęła dotykać moich genitaliów przez bokserki. Zdjęła wsuwane buty na obcasie i teraz była dużo ode mnie niższa, jej obfity biust miałem na wysokości brzucha. Od razu dostałem erekcję.
„Pewnie myśli, że kręcą mnie takie mamuśki” – myślałem, trochę onieśmielony swoją pożądliwością. – „Albo, że dawno nie miałem kobiety.”
– Czysty jesteś? – spytała.
– Brałem prysznic dziś rano – odpowiedziałem.
– Skoro tak, nie musisz się myć – oceniła. – Może mnie teraz przelecisz, zanim zjawi się koleżanka? Założę ci tylko kondoma…
– Miałyście być w trójkącie – przerwałem jej. – Możesz zacząć robić mi loda, ale nic więcej.
– Skoro tak chcesz, ok… – Westchnęła.
Szybko ściągnąłem bieliznę. Chciałem wygodnie leżeć i mieć dobry widok na to, co będzie robić, dlatego przysunąłem pod wezgłowie dwie poduszki. Rozsiadłem się, wypychając biodra do przodu, aby miała dobry dostęp.
Przysunęła się, na kolanach i zaczęła mnie ssać. Była w tym naprawdę dobra, delikatna i pewna. Używała ust, języka i gardła. Lizała jądra i całego penisa wzdłuż. Delikatnie pieściła żołądź i wędzidełko, aby zabawa trwała długo i nie skończyła się szybkim wytryskiem. Idealny wstęp.
– Mogę sobie robić dobrze ręką? – zapytała nieoczekiwanie.
„Dziewczyny często masturbują się przy fellatio” – pomyślałem. – „To normalne, o co jej chodzi?”
Wtedy zwróciłem uwagę, że jedną ręką masuje mosznę, drugą obciąga.
„Potrzebuje zgody, aby mogła bawić się moim kosztem.” – Jej pokora wydała mi się trochę komiczna, ale i ujmująca. – „Co gdybym jej nie pozwolił?”
Z mojego członka płynął preejakulat wprost w niespodziewanych ilościach. Zadawałem sobie pytanie, czemu jestem aż tak podniecony? Chociaż piękno burdelmamy już przeminęło, mojemu kutasowi wydawało się to nie przeszkadzać.
– Rób, co chcesz, jeśli będziesz się tak samo starać – powiedziałem, siląc się na zblazowany ton.
Odjętą rękę rekompensowała głową, którą pracowała z większym zaangażowaniem. Dyskretnie zerkałem w kierunku jej krocza, niestety byłem w stanie zobaczyć tylko zgięty nadgarstek. Nic więcej.
„Na pewno ma na mnie chcicę” – myślałem zadowolony.
Rozległo się dyskretne pukanie. Do pokoju weszła brunetka, przymknęła drzwi i się o nie oparła. Przyglądała się naszemu zbliżeniu z powściągliwym uśmiechem.
– Zapraszam – wskazałem prawą ręką wolną połowę łóżka. – Bo na razie się tylko obijasz.
– Bo widzę, że chyba jestem już niepotrzebna – odpyskowała. – Usiądę z boku i poczekam, aż zwolni się dla mnie miejsce.
Faktycznie, usiadła bezczynnie i prześmiewczo patrzyła mi w twarz.
„Teraz przegina.” – Poczułem złość.
– Zdejmij stanik – zarządziłem. – A następnie się do mnie przysuń.
Po chwili klęczała, pochylona nade mną. Miała kształtne i zaskakująco duże piersi, jędrne i przyjemne w dotyku.
– Coś mam robić? – spytała.
– Chciałbym, abyś lizała mi sutki – poleciłem. – Możesz też ssać.
– Mam ci ssać sutki? – Otworzyła szeroko oczy.
Cofnęła się i usiadła na stopach, jakby moje życzenie wprawiło ją w konsternację.
„Niegrzeczna dziewczyna boi się męskich sutków… Co za ironia!” – Ubawiło mnie jej skrępowanie.
– Słuchaj… Loda robisz bez gumki? – spytałem.
– Tak – potwierdziła. – Chcesz?
– Później – odpowiedziałem. – Skoro możesz ssać kutasa, to możesz possać i sutki? Bo jeśli nie, to zupełnie cię nie rozumiem.
Burdelmama po moich słowach mimowolnie jęknęła. Zauważyłem, że jej nadgarstek pracuje szybciej, a policzki i uszy są pokryte ciemnym rumieńcem. Unikała mojego wzroku.
„Oboje nas peszy, że na siebie działamy” – pomyślałem z satysfakcją. – „Jesteśmy kwita.”
– Masz rację – odezwała się niespodziewanie brunetka, po dłuższej chwili, jakby potrzebowała czasu, aby wszystko przemyśleć. – Mogę to dla ciebie zrobić, zaskoczyłeś mnie – stwierdziła.
– Zatem do dzieła – powiedziałem.
Początkowo całowała mnie nieśmiało po torsie. Powoli przesuwała się w stronę sutka, aż zaczęła go delikatnie lizać.
– Dobrze to robię? – zapytała.
– Dobrze, rób tak dalej – odpowiedziałem. – Jest wspaniale.
– Ale to chyba zasługa koleżanki – stwierdziła zwieszając głowę nad moją twarzą.
– Koleżanka też jest niezła, w tym co robi – Westchnąłem głośno. – Ale nie przyszedłem do was na rozmowy.
Uśmiechnęła się kokieteryjnie i nachyliła do sutków. Zaczęła je lekko podgryzać, przenosząc usta z jednego na drugi.
– Podoba ci się, tak, jak teraz? – zapytała.
– Bardzo dobrze. – Jęknąłem z rozkoszy. – Rób tak, jak sama byś chciała.
– Skoro tak sobie życzysz – Zaśmiała się.
Tą sugestią trafiłem w sedno, bo przestała zadawać pytania i wydawała się wiedzieć, co ma robić.
„Nie pasują do siebie, ale doskonale się uzupełniają” – Nieziemsko się czułem, kiedy pieściły mnie jednocześnie. – „Obie dla mnie, dla mojego kaprysu.”
Niemal krzyczałem z rokoszy. Zostawiłem piersi brunetki, zamknąłem oczy i wyciągnąłem ręce, oddając się przyjemności.
– Nie wytrzymam już – odezwała się burdelmama. – Daj kondoma, bo po prostu nie mogę.
Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że brunetka jej podaje prezerwatywę. Założyła ją jednym, wprawnym ruchem. To był moment; nie mogłem uwierzyć, że można to zrobić tak szybko.
Weszła na mnie bez pytania i nadziała się na penisa. Po chwili mnie ujeżdżała, z ekstazą wymalowaną na twarzy. Piersi trzymała w dłoniach, tak aby sutki ściskać między palcami. Faktycznie, była zaskakująco ciasna.
– Pamiętaj, że to jest trójkąt – zwróciłem się do brunetki.
Na jej twarzy rysowało się niedowierzanie, jakby w takiej sytuacji znalazła się po raz pierwszy.
– Dobrze – powiedziała, posłusznie spuszczając głowę. – Klient nasz pan.
Mamuśka zaczęła głośno wzdychać i zacisnęła mięśnie Kegla. Stała się ciasna do bólu.
„Klient nasz pan” – wciąż dźwięczało mi w uszach.
Eksplodowałem. Kiedy otworzyłem oczy, burdelmama patrzyła mi w twarz.
– Było tak blisko – powiedziała. – Mogłeś wytrzymać jeszcze z pół minuty.
Dostrzegłem, jak posyła brunetce porozumiewawcze spojrzenie.
– Zapłaciłem – odparłem z przekorą. – Chcesz, to dokończ sobie sama.
Burdelmama pokręciła głową, jakby nie chciała uwierzyć w moją bezczelność. Chyba podobała się jej moja odpowiedź, bo prawą rękę wsadziła sobie pomiędzy nogi.
– Stanie jeszcze? – Spytała, spoglądając na mojego penisa z udawaną troską.
– Czemu miałby nie stanąć? – zapytałem.
Przeciągałem się, uśmiechając pod nosem. Dostrzegłem, że brunetka wnikliwie mi się przygląda.
– W sumie młody, to pewnie da radę jeszcze drugi raz… – stwierdziła burdelmama.
– Musi mnie zaliczyć, bo zapłacił – dodała brunetka.
Burdelmama zeszła z łóżka i kucnęła przy szafce. Wyciągnęła z niej wibrator, średniej wielkości, z masażerem łechtaczki, tak zwany królik. Bezceremonialnie położyła się na łóżku i zaczęła się masturbować.
– Zajmę się twoimi cyckami – zwróciłem się do brunetki. – Kładź się na plecy.
W milczeniu podziwiałem jej ciało. Zachwycała mnie jej uroda, naturalne piękno, skalane paroma nieprzemyślanymi tatuażami. Ujmował mnie jej temperament, lekko cyniczny uśmiech i łatwość, z jaką ostatecznie mi ulegała.
– Będę całować cię tak, jak sam lubię – stwierdziłem.
Zacząłem pieścić jej pierś językiem. Najpierw delikatnie, dookoła sutka, aż zrobił się twardy. Później zacząłem delikatnie ssać, następnie przygryzać, chwytając z jednej strony ustami, z drugiej zębami. Drugą pierś dotykałem opuszkami palców, które zwilżyłem śliną.
– Podoba mi się… – Brunetka mruczała z zadowolenia. – Przyjemnie… Chyba jesteś w tym lepszy ode mnie.
– Możliwe – powiedziałem, prawie nie odrywając ust od jej piersi.
– I jaki pewny siebie – skomentowała.
– Wiadomo – potwierdziłem.
– Ale szybko poszło ci z koleżanką – oceniła z ironią. – Najwidoczniej bardzo ci się podobała.
– Starałyście się we dwie, więc było dwa razy szybciej – zripostowałem. – Ale tak naprawdę, to… Sorry za słowa. W dowcipach jest czasem motyw, że prostytutki z dłuższym stażem są rozepchane. Muszę przyznać, że kiedy twoja koleżanka ścisnęła mnie, byłem w szoku.
Zapadła cisza, przerywana coraz głośniejszym postękiwaniem burdelmamy. Wydawało mi się zabawne, że chociaż leżała obok, mówiliśmy o niej, jak o nieobecnej.
– Lata treningu – brunetka zaśmiała się trochę drwiąco.
Zerknąłem w lewo. Burdelmama leżała na plecach, z nogami zadartymi do góry. Używała wibratora jak dildo, głęboko ładując go sobie w krocze. Była w tym jakaś przewrotna groteska i perwersja. Gdy dostrzegła, że na nią patrzę, odwróciła głowę w przeciwnym kierunku.
Kilka sekund później jej jęki przerodziły się w krzyk. Szczytowała, wyjąc głośno, jak zwierzę. Byłem wstrząśnięty, bo nigdy wcześniej nie słyszałem na żywo podobnych dźwięków.
Gdy odwróciłem głowę, przypadkowo spotkałem się wzrokiem z brunetką. Jej kąciki ust drżały, jakby chciała ukryć rozbawienie. Choć starałem się utrzymać powagę, ale nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem, wprost jej w biust. W jednej chwili ogarnęła nas spazmatyczna, niepohamowana wesołość. Tuliliśmy się do siebie jak dzieci, z zażenowaniem kryjąc twarze, jednak długo nie mogliśmy przestać.
Kiedy skończyliśmy, burdelmama zakładała na siebie narzutkę.
– Dziękuję za wszystko – powiedziała. – Chyba wam nie będzie przeszkadzać, jak sobie pójdę? – spytała.
– Dziękujemy – wydusiłem. – To znaczy dziękuję – poprawiłem się.
„Czemu nie mówię za siebie?” – pomyślałem.
Brunetka stłumiła śmiech, ale wyraz jej twarzy sprawił, że parsknąłem znowu. Mamuśka opuściła pokój i śmialiśmy, już bez zahamowań. Sporo czasu minęło, zanim uspokoiliśmy się i mogliśmy normalnie rozmawiać.
– Myślisz, że się obraziła? – zapytałem.
– No co ty! – zaprzeczyła stanowczo. – Wyglądała na zadowoloną, że się jej trafiłeś. Przejmujesz się?
Chwilę zastanawiałem się nad doborem słów.
– Szczytowała sobie, kobiecina, a my podsumowaliśmy ten moment rubasznym śmiechem – powiedziałem.
– Fakt. Zrobiliśmy to – potwierdziła. – Myślisz, że zostaniemy za to potępieni?
– Myślę, że ludzie robią gorsze rzeczy – przyznałem.
Siedzieliśmy w milczeniu na wprost siebie. Wpatrywałem się w jej twarz, piersi i uda. Wciąż miała na sobie majtki, czarne stringi. Czułem, jak powoli przyśpiesza mi oddech.
– Jak chcesz zacząć? – przerwałem ciszę.
– Może wyjdziemy do innego pokoju – zaproponowała.
– Ktoś ma tu przyjść? – spytałem.
– Nie, po prostu zmienimy nastrój – powiedziała. – Poza tym, znam fajne miejsce.
– Chętnie – przyznałem. – Bo ten pokój wciąż mi się kojarzy z tą sytuacją. – Uśmiechnąłem się szeroko.
– Mnie chyba też – powiedziała.
Otworzyła drzwi i się wychyliła.
– Koniec korytarza – Wskazała drzwi ręką. – Albo możesz się ubrać… Albo zadzwonię i spytam, czy droga wolna, żeby nikt przypadkiem cię nie zobaczył.
– Biegnijmy – postanowiłem. – Ubrania weźmiemy w ręce. Jest pusto.
Ruszyła pierwsza, ja za nią, zapatrzony w jej pośladki.
Nowy pokój wyglądał zwyczajnie. Białe ściany, światło dnia i złożona wersalka, przysunięta pod sam parapet, budziły skojarzenie z hotelem. Brunetka podeszła do okna, przysłoniętego gładką firaną i przysunęła głowę do szyby.
Rzuciłem ubranie na krzesło i przyglądałem się jej, urzeczony. Topless, w samych majtkach i w świetle słońca, wyglądała bardzo ponętnie. Jak kochanka, a nie dziwka.
– Najbardziej mi się tutaj podoba, że można patrzeć na ludzi – powiedziała z lekko udawanym zachwytem. – Można obserwować ich, nieświadomych.
Stanąłem obok i też wyjrzałem przez okno. Przez firanę widziałem deptak. Czułem się groteskowo, spoglądając na przechodniów z góry; nago, ze sterczącym kutasem na wierzchu.
– Ciekawie, chociaż wolę oglądać ciebie – przyznałem. – Może miałoby to sens, gdybyś była brzydka.
– Koleżanka niestety już poszła – odpowiedziała. – Sam pozwoliłeś jej odejść.
„Uszczypliwy żart” – pomyślałem.
– Inaczej sobie wyobrażałem trójkąt – stwierdziłem. – Zupełnie się nie spodziewałem, że tak to wyjdzie.
– Czemu wziąłeś jeszcze ją? – spytała z wyrzutem.
– Trochę przypadkiem… – przyznałem. – W drodze do was pomyślałem o trójkącie, a później tak jakoś wyszło.
– Naprawdę podobają ci się takie stare? – spytała z niedowierzaniem.
– Nie – zaprzeczyłem. – No co ty!
– Tam w pokoju miałam inne wrażenie – oceniła.
– Podniecało mnie, że tak na mnie leciała – przyznałem. – Ale to ty jesteś w moim typie.
– To po co w ogóle ją brałeś? – spytała zdziwiona. – Nie szkoda ci pieniędzy?
– Zawsze mnie ciekawiło, jaki jest seks ze starszą kobietą – odpowiedziałem.
– Dziwny jesteś… – Skrzywiła się.
– Może ci się to wydawać bez sensu, ale pomyśl od mojej strony… – Na chwilę zamilkłem. – Wszystkie dziewczyny, które do tej pory miałem, były ode mnie młodsze. Żadna nie rodziła, a za jakiś czas chcę mieć dzieci. Wolę wiedzieć, czy będę miał ochotę na własną żonę po paru ciążach i kilkunastu latach. Dla mnie to ważne.
Nie wspomniałem, że chciałem utrzeć nosa Lenie.
– I co teraz sądzisz? – zapytała brunetka.
Beztroska znikła z jej twarzy. Z wyczekiwaniem patrzyła mi w oczy.
„Zaczęła się martwić, że kiedyś ją czeka to samo” – Byłem z siebie zadowolony. – „Dobrze wybrnąłem.”
– Nie było tak źle, sama widziałaś – powiedziałem. – Zmieńmy już temat.
– Może miałeś już jakąś mamę, tylko ci po prostu nie powiedziała – stwierdziła. – W tym zawodzie dziewczyny często miewają dzieci, ale się nie chwalą klientom.
– Wiem, że miewają – przyznałem. – Miałem jedną z paroletnim dzieckiem, ale poród odbył się przez cesarkę. Więc od strony cipki to tak, jakby nie rodziła…
– Masz problemy… – Na twarz brunetki wrócił ironiczny uśmiech. – Mnie możesz wierzyć, że jeszcze nie rodziłam. W żaden sposób.
– Domyślam się… Ale chyba kiedyś zamierzasz? – spytałem.
– Tak – powiedziała. – Ale już nie mówmy o tym. To zły temat na ten moment.
– Fakt… – przyznałem. – Jeszcze chwila i mi zacznie opadać.
– To może najpierw zajmę się nim ustami – powiedziała.
– Resztki spermy są – przypomniałem.
– Trochę tylko – powiedziała. – Nie ma problemu.
Mój penis już czekał w erekcji, ale gdy zaczęła go ssać, usztywnił się jeszcze bardziej. Czułem, że zlizywanie resztek spermy jest grą, która jej się podoba.
Podniecała mnie jej diastema i wyuzdanie. Podziwiałem jej piękne usta, jędrne wargi. Była ostrzejsza od burdelmamy i świetnie się nadawała na drugi raz. Dobrze się znała na rzeczy.
U burdelmamy wyczuwałem rutynę i swoisty egoizm. Skupiała się na moim penisie, jak na zabawce, którą się pragnie nacieszyć. Chociaż starała się dla mnie, miałem nieodparte wrażenie, że bardziej wykorzystuje te chwile dla siebie.
Brunetka cieszyła się moim podnieceniem, jakby to moje zadowolenie dawało jej satysfakcję. Patrzyła mi w oczy i kiedy głośno wzdychałem, dostrzegałem w jej mimice wyraz triumfu.
„Chce się przede mną popisać?” – zastanawiałem się. – „Może jest nimfomanką?”
– Posuniesz mnie od tyłu? – spytała nagle.
– Poczekaj jeszcze chwilę – powiedziałem.
– Chwila minęła, zakładam ci gumę – odparła.
Gdy ją zaczęła rozwijać, zablokowała się za żołędzią.
– Może sam sobie dokończ – rozłożyła ręce.
– Nie masz tyle wprawy, co koleżanka – skomentowałem.
– Na pewno nie. – Uśmiechnęła się szeroko. – Rzadko tutaj przychodzę. Wiele dziewczyn w tym fachu pochodzi z biednych rodzin, ale mnie stać na wszystko, co jest potrzebne do normalnego życia – wyjaśniła. – Tu zarabiam sobie na przyjemności.
– Dajesz innym przyjemność, abyś sama miała na przyjemności i jeszcze jest to dla ciebie przyjemne… – podsumowałem. – Dobrze się urządziłaś. Stań przy oknie.
Zacząłem ją posuwać od tyłu. Miała idealny tyłek i zastanawiałem się, czy długo wytrzymam.
Patrzyłem na ludzi z ulicy. Mogłem dokładnie widzieć ich twarze. Było to ekscytujące, ale i aseksualne, dzięki czemu mogłem się trochę ostudzić.
Pod nami zatrzymały się trzy młode dziewczyny. Jedna częstowała papierosami pozostałe.
– Największa przyjemność z palenia jest właśnie w tym wieku – skomentowała brunetka. – Nie przerywaj, rób tak jak teraz.
Czułem zbliżający się orgazm, a jej słowa rozpaliły mnie jeszcze bardziej.
„Dojdę za parę sekund…” – pomyślałem.
– Zmieńmy pozycję, na taką z nogami w górze – zarządziłem.
Gdy usiadła na brzegu wersalki, zadarłem jej nogi na barki znalazłem się nad nią. Chociaż jej ciało wyglądało kusząco, rozpraszała mnie wzrokiem. Wcześniej jej spojrzenie wydawało mi się intrygujące, jednak tym razem mi przeszkadzało. Przenikliwie świdrowała mnie wzrokiem, jakby chciała dowiedzieć się o mnie jak najwięcej.
Skupiłem się na jej ciele. Początkowo na biuście, poruszającym się w rytmie moich pchnięć. Później przyciągnąłem jej stopy do swojej twarzy i trzymałem je przed oczami.
– Mam nadzieję, są czyste? – spytała speszona.
Nie odpowiedziałem. Były przybrudzone od biegania boso, jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Miały przyjemny zapach.
Oddychała coraz ciężej, oczy miała zamknięte. Z jej ust zaczęły się wydobywać głębokie jęki. Miałem ogromną ochotę rżnąć ją ostro, ale było mi niewygodnie.
– Dokończmy od tyłu – postanowiłem.
– Jak chcesz… – Jęknęła.
Wyglądała na zadowoloną z tego pomysłu. Uklęknęła kolanami na wersalce i się wypięła. Łokcie ustawiła na oparciu i zastygła w oczekiwaniu.
„To jej ulubiona pozycja” – zgadywałem.
* * *
To był świetny seks, spływał ze mnie pot.
– Niezły jesteś. Parę razy bym doszła, ale nie mogłam, bo ciągle zmieniałeś pozycję – podsumowała. – Nie spodziewałam się tego po tobie.
– Czemu się nie spodziewałaś? – spytałem.
– Wydawałeś się grzecznym chłopcem – stwierdziła. – Pomyślałam, że chętnie zobaczyłabym cię w innym miejscu. Może spotkamy się w jakimś klubie? Gdzie się bawisz?
– Nie bawię się – odpowiedziałem.
– Jesteś z innego miasta? – spytała.
– Wystarczy pytań – powiedziałem. – Może kiedyś jeszcze do ciebie zajrzę.
– Tylko najpierw zadzwoń i zapytaj, czy jestem.
„Niezły jestem.” – Byłem z zadowolony i rozbawiony, wychodząc. – „Niezły dziwkarz.”