Robiła wszystko. Od analu, po zapinanie klienta w tyłek gumowym penisem, zakładanym w uprzęży na biodra. Specjalizowała się w fellatio: standard bez zabezpieczenia w cenie, za dopłatą finisz w ustach i konsumpcja spermy. Robiła głębokie gardło: próbki gratis, za zwiększoną stawkę pozwalała się trzymać za głowę i rżnąć. Pracowała razem z koleżanką: oferowały aktywny trójkąt, mogły też wystąpić w roli domin. Posiadały stalową, kratowaną ramę, do której wiązały i pejczem wymierzały karę, lub upokarzały, opcjonalnie odgrywając lesbijski show.
Interesował mnie przede wszystkim seks oralny. Chciałem sprawdzić, jak to robi profesjonalistka. Gdy czytałem jej „portfolio”, mimowolnie czułem respekt.
* * *
Wpisałem adres w nawigację, bo nie kojarzyłem ulicy. Ku mojemu zaskoczeniu, zaprowadziła mnie pod wieżowiec przecznicę od byłej. Rozstaliśmy się niedawno i myślenie o niej mnie przygnębiało, ale teraz bliskość starych kątów wydawała się obrazoburczo-groteskowa.
Dyskretnie zaparkowałem, w uliczce pod blokiem, pomiędzy samochodami. Wyciągnąłem ze schowka małego jointa, przygotowanego na tę okazję.
„Będzie po prostu bosko.” – Byłem podekscytowany. – „Seks z dziwką, po blancie, nieopodal mieszkania byłej…”
Zapaliłem. Ledwie się zaciągnąłem, dostrzegłem nadjeżdżający radiowóz Policji.
„Zbyt szybko na donos” – oceniłem.
Nie przestałem palić. Podniosłem telefon do ucha, jakbym prowadził dyskusję. Funkcjonariusze przejechali obok, zaaferowani rozmową między sobą.
Gdy zniknęli z pola widzenia, usłyszałem, jak dudni mi serce. Adrenalina zwiększyła krążenie i byłem odurzony znacznie bardziej, niż się spodziewałem. Przed wyjściem z auta rozpiąłem się, aby ubranie mogło się wywietrzyć z dymu. Chwiejnie ruszyłem do klatki, z gumą do żucia w ustach. Chwilę stałem pod domofonem, zanim wcisnąłem przycisk.
– Szóste piętro – usłyszałem.
Jadąc windą, czułem maksymalny haj. Obawiałem się, że widać po mnie mój stan. Patrząc w wizjer podpierałem się o ścianę i robiłem wielkie oczy, aby wyglądać przytomniej.
Otworzyły się drzwi. Powitała mnie druga z dziewczyn. Była potężna, wysoka i trochę przy kości. Miała na sobie czarny, skórzany gorset.
– Zapraszam – powiedziała.
Machinalnie przekroczyłem próg. Przedpokój, oświetlony niewielkim kinkietem, tonął w mroku, co wydało mi się w pierwszej chwili korzystne. Ściany pomalowano na czarno, ale farba kryła słabo i wyglądały, jak przetarty dżins. Straszyły gotycką, sadomasochistyczną symboliką. Surowa jakość wykończeń skojarzyła mi się z piwnicą. Mój stan spotęgował odczucia i szybko utraciłem niemal całą pewność siebie.
Dziewczyna przyglądała mi się, zaciekawiona. Uśmiechała się dobrotliwie.
– Przepraszam, ale nie z tobą się umawiałem – wybąkałem. – Jesteś zupełnie nie w moim typie…
– Zawołam koleżankę – burknęła urażona.
Przyszła szczupła, długowłosa blondynka, średniego wzrostu. Była ubrana w czerwoną bieliznę, biustonosz, wyglądający na push-up i stringi. Na nogach miała czarne, samonośne pończochy kabaretki i skórzane buty na wysokim obcasie.
– Ja ci się podobam? – zapytała, chłodno patrząc mi w oczy.
– Tak – przyznałem, potulnie.
„Powinienem być milszy dla jej koleżanki” – myślałem, zakłopotany. – „Niepotrzebnie je poirytowałem.”
– To zapraszam – powiedziała.
Energicznie ruszyła przodem, prowadząc mnie do małego pokoju. Sosnowy regał i łóżko z pomarańczowym prześcieradłem wyglądały, jak z pokoju nastolatki. Różowe ściany i czerwona lampka nocna nadawały pomieszczeniu bajkowo-burdelowy smak. Obok wejścia urzędowo wisiał „cennik dopłat”, nieco psując uzyskany efekt.
Wyciągnęła z szafki ręcznik.
– Rozbierz się i idź się umyć – poleciła.
– Nie wiem, czy to ma znaczenie… – odezwałem się nieśmiało – Brałem prysznic przed godziną.
– Nie zaszkodzi ci szybka kąpiel – powiedziała stanowczo.
Nie dyskutowałem, tym bardziej, że już miałem minus. Wyglądała na dziewczynę, z którą nie ma żartów i wolałem nie pogarszać swojej sytuacji.
Kąpiel mi pomogła, poczułem się trochę otrzeźwiony. Gdy wróciłem do pokoju, byłem sam. Założyłem spodnie, bo peszyło mnie, że nie mam wzwodu. Z nudów studiowałem ceny dodatkowych usług, później położyłem się na łóżku i czekałem.
Przyszła po paru minutach. Usiadła na rogu łóżka i wyniośle patrzyła mi w oczy.
– Jest parę zasad – oświadczyła. – Stosunek jest z prezerwatywą. Seks oralny wykonuję bez zabezpieczenia, chyba że ty masz taką potrzebę. Jeśli chciałbyś spuścić się do ust, musisz wcześniej mnie o tym powiadomić…
Chociaż była parę lat młodsza, jej branżowe doświadczenie i formalny ton trochę mnie onieśmielały. Czułem się jak uczeń i paradoksalnie, bardzo mi ten stan odpowiadał. Patrzyłem na jej usta i dostawałem erekcji. Byłem zadowolony, że trafiłem do chłodnej profesjonalistki, z którą posmakuję seksu na wyższym poziomie.
Zapłaciłem za standard, który wydał mi się w jej przypadku optymalny. Schowała pieniądze do torebki i się położyła.
– Rozbierz się – powiedziała.
Ubzdurałem sobie, że mnie rozbierze, lecz nie śmiałem jej o to prosić. Jej władczy, lekko znudzony ton wydał mi się ekscytujący. Szybko wypełniłem jej polecenie i pragnąłem dalszych rozkazów. Chciałem, aby kierowała scenariuszem. Zapragnąłem, aby mnie przetestowała i oceniła.
– Co chcesz robić? – zapytała.
– Może ty będziesz wydawać mi polecenia? – zapytałem.
– Nie. – Pokręciła głową. – W tym pokoju, to ty decydujesz.
Zawiedziony położyłem się obok. Moją uwagę przykuło przednie zapięcie stanika. Odłożyłem miseczki na boki i zacząłem się bawić jej biustem. Miała piersi średniej wielkości, odpowiednie do moich dłoni, jednak nie do końca odpowiadała mi ich konsystencja. Zwróciłem uwagę, że gdy pcham je w stronę szyi, dolna linia się rysuje podwójnie.
– Masz implanty? – zgadywałem.
– Tak – przyznała.
Wyglądała na zaskoczoną moją spostrzegawczością.
– Fajne – skłamałem z uśmiechem.
Mimo wszystko, perspektywa seksu z dziewczyną z silikonami wydawała mi się fantastyczna. Byłem dumny, że się domyśliłem.
– Zacznij od gry wstępnej – zaproponowałem.
Położyła się obok moich nóg, wsparta łokciem pomiędzy udami. Zaczęła robić mi loda. Początkowo delikatnie, jednak szybko przeszła do ostrzejszych pieszczot. Zaskoczyła mnie intensywnością doznań.
– Wspaniale obciągasz – wykrztusiłem. – To mistrzostwo.
Chyba chciała, abym szybko doszedł. Gdybym wcześniej nie zapalił, swój cel osiągnęłaby szybko. Przez moje ciało przechodziły dreszcze rozkoszy. Pomiędzy głębokie westchnienia wkradały się coraz głośniejsze jęki.
– Może nade mną uklękniesz? – zapytałem.
– Chodzi ci o sześć dziewięć? – upewniała się.
– Ok – stwierdziłem. – Niech będzie…
Zrozumiałem, że się wyraziłem niefortunnie. Chciałem, aby mi klęczała pomiędzy nogami. Dostałem wiszące nad twarzą, wydepilowane do zera krocze.
„Z jednej strony cipka…” – myślałem – „z drugiej strony dziwki. To ekscentryczne, bo myśli się o klientach… Właściwie, to o ich kutasach. Ile ją rżnęło dzisiaj, a ile w ogóle.”
Na odczepne chwilę ją lizałem, po łechtaczce. Wydawała mi się chłodna, przesadnie wyprana i bez smaku. Gdy dotknąłem jej palcem, przestała ssać.
– Palce nie – stwierdziła krótko.
– Może w ciebie wejdę? – zaproponowałem.
– Dobrze – powiedziała. – Prezerwatywy leżą za tobą.
Podałem jej. Założyła gumę błyskawicznie. Później wyciągnęła z szafki plastikowy pojemnik z dozownikiem. Wycisnęła na palce porcję żelu, rozłożyła nogi i nasmarowała sobie wejście do pochwy. Chociaż wiedziałem, że prostytutki używają lubrykantów, jej ostentacyjne zachowanie wprawiło mnie w lekką konsternację. Udawałem, że nie robi to na mnie żadnego wrażenia.
– Jak zaczniemy? – spytałem. – Klasycznie?
– Dobrze – powiedziała sucho.
Zagłębiłem się w nią bardzo gładko. Nie wiem, czy to nie kwestia nadmiaru żelu, ale wydawała mi się luźniejsza od poprzedniczek. Musiałem ją ostrzej pieprzyć, aby skompensować ten niedostatek. Po dłuższej chwili zaproponowała pozycję na jeźdźca i mnie ujeżdżała, ale słabo ją wtedy czułem. Ponownie na nią wszedłem, z nogami w górze i było o wiele lepiej. To był kwadrans ostrego, mechanicznego seksu. Całe plecy miałem mokre od potu.
– Masz coś do picia? – zapytałem.
– Przyniosę – powiedziała.
Wstałem z łóżka. Po chwili wróciła z colą i nalała mi pełną szklankę. Wypiłem ją w kilka sekund.
– Chcę od tyłu – stwierdziłem.
Uklękła na czworakach i rozstawiła szeroko kolana. Jej tyłek był dla mnie za nisko i trudno mi było wsadzić. Podniosłem ją, za biodra, na odpowiednią wysokość i zacząłem rżnąć. W odpowiedzi położyła się twarzą na łóżku. Wyciągnęła ręce za siebie, jakby chciała mnie powstrzymać od silnych pchnięć.
„Chce delikatniej?” – dziwiłem się. – „Chyba nie mam za wielkiego, bez przesady… Czy za gruby? Może jest za bardzo wyruchana i ją cipa boli?”
– Złącz kolana – powiedziałem.
Była bierna, jakby nie wiedziała, o co chodzi. Znów złapałem ją za biodra. Nogi połączyłem razem, tyłek podniosłem do góry i odpowiednio ustawiłem. Rozpocząłem delikatnie, później ostro rżnąłem. Próbowała się odsuwać, ale ją przytrzymywałem. Perfidnie się pastwiłem, oczekując, że coś powie, ale nie protestowała. Może była w specyficzny sposób honorowa? Może nie chciała, abym czuł się komplementowany?
Kiedy byłem blisko szczytowania, schyliłem się nad nią.
– Możesz skończyć ustami? – zapytałem. – Zapoznałem się z cennikiem. Dopłacę.
– Dobrze. – Uśmiechnęła się, zadowolona.
Położyła się prostopadle do mnie i zdjęła prezerwatywę. Nie sugerowałem, aby wspomogła się ręką i szybko skończyła… Była przecież specjalistką w swoim fachu.
Zrobiła standardowy, delikatny wstęp, jak poprzednio. Podobnie, wzdychałem z rozkoszy, gdy przeszła do mocniejszych pieszczot, ale orgazm zdążył się już oddalić. Chociaż fenomenalnie ssała, zgrywała rękę z ustami i masowała jądra, nie mogła przekroczyć granicy.
Myślałem, że nici z wytrysku w ustach i zastanawiałem się, co bardziej winne: blant czy jej instrumentalne podejście?
Przyszło mi do głowy, że gdyby znalazła się pomiędzy moimi nogami, byłoby jej wygodniej. Miałaby lepszy dostęp do wrażliwego wędzidełka… Poza tym, podniecała mnie ta pozycja.
– Może uklękniesz przede mną? – zasugerowałem.
Podniosła głowę i karcąco zmarszczyła brwi.
– Pozwolisz, że zostanę tak, jak teraz – stwierdziła z przekąsem.
Pochyliła się i kontynuowała, po swojemu. Byłem zaskoczony, że preferuje niewygodę nad praktyczność. Zrozumiałem, że klęczenie przed facetem nie leży w jej naturze.
„Co za kuriozum!” – myślałem. – „Jakby jej pozycja decydowała o godności.”
Chyba podeszła do mojego penisa ambicjonalnie, bo ssała niestrudzenie. Gdy z troską spojrzałem jej w oczy, dostrzegłem wymowę: „chłopcze, dam sobie radę”.
Skojarzyło mi się to z mimiką pierwszej dziewczyny. Dopatrzyłem się, że mają w sobie podobną, wyniosłą nutę perwersji. Poczułem, jak zaczynam wrzeć i nagle wszystko zaczęło się układać. Jęczałem głośniej, aby dać jej znać, że wkroczyła na dobrą drogę. Zrozumiała i ssała ze zdwojoną siłą, obciągała ręką… Odleciałem.
Miałem wyjątkowy orgazm. Gdy powoli wracałem na ziemię, nadal pieściła mnie, delikatnie, z ustami pełnymi spermy, stopniowo zwalniając. Później odwróciła się do mnie tyłem i wypluła nasienie w papierowy ręcznik.
Strasznie zaschło mi w gardle. Wstałem i sięgnąłem z szafki colę. Nalałem sobie pełną szklankę i wypiłem duszkiem.
– Skoro już jesteś przy ubraniu – odezwała się – przy okazji możesz dopłacić.
Sięgnąłem po portfel. Wyjąłem banknot i położyłem na szafce. Dolałem sobie jeszcze coli i wróciłem na łóżko. Wypiłem dwa łyki, szklanka przeszkadzała mi i odstawiłem ją na podłodze.
– Jestem pełen podziwu – stwierdziłem. – Prowadzicie z koleżanką profesjonalny biznes… Długo już tak działacie?
– Od roku – powiedziała.
– Pewnie się świetnie kręci? – spytałem.
– Nie narzekamy. – Uśmiechnęła się, jak na celny komplement.
– Wierzę – przyznałem. – Niesamowicie robisz laskę. Pełen profesjonalizm.
– Miło słyszeć… – Humor jej się poprawiał. – Chociaż nie wiem, jak to jest.
– W końcu nie masz kutasa – skomentowałem.
– Chyba nie – potwierdziła ze śmiechem.
Mimo wszystko, w głowie miałem jej obraz z penisem: sztucznym, gumowym dildo, na uprzęży, jakim mogłaby mnie zerżnąć, gdybym tylko chciał i zapłacił.
– Niby nie mam cipki… – powiedziałem. – Ale koleżanka mi mówiła, że seks analny jest odrobinę podobny. Przyznam, dziewczyna wsadzała mi wibrator w odbyt i robiła laskę… Miałem świetne orgazmy.
– Masz sporo racji – stwierdziła. – To nie jest do końca to samo, ale można mieć pewne pojęcie. Wielu facetów lubi takie zabawy. Jeśli chciałbyś, oferujemy taką usługę. – Puściła mi oko. – Odwrotnie już nie jest tak łatwo. Doczepiane dildo to guma… Nie ma czucia.
– Czemu powiększyłaś piersi? – zapytałem.
– Inwestycja – powiedziała. – Miałam mały biust. Powiększałam w Czechach.
– W Czechach lepsze ceny? – zgadywałem.
– Przede wszystkim lepsza jakość – stwierdziła. – Jeżdżą tam kobiety z całej Europy.
– Na co zbierasz pieniądze? – zapytałem.
– Na nowy biznes – powiedziała.
– Rozumiem… – Uśmiechnąłem się. – Myślisz perspektywicznie.
– Zgadza się – przyznała. – A ty, gdzie pracujesz?
– Stanowisko kierownicze – stwierdziłem. – Nie zdradzę szczegółów.
– Pan dyrektor! – Uśmiechnęła się.
Zastanawiałem się, czy mówi szczerze, czy mnie podejrzewa o kłamstwo.
– Masz dziewczynę? – zapytała.
– Już nie – Skrzywiłem się. – Rozstaliśmy się niedawno… Jestem też po rozwodzie, przez niezgodność charakterów. Mam trzydzieści lat.
– Młodo wyglądasz – oceniła. – Dałabym ci dwadzieścia pięć.
– Jestem dobrze zakonserwowany – przyznałem.
– Dzieci masz? – zapytała.
– Nie mam – pokręciłem głową. – Gdybym miał, pewnie nadal tkwił bym w małżeństwie. Dzieci trudno byłoby mi zostawić. Inaczej zorganizowałbym sobie życie, żeby się nie rozwieść.
– Dobrze, że nie mieliście dzieci – stwierdziła z sympatią.
– Dobrze, bo mam czystą kartę – przyznałem. – Z dziećmi nie da się ze sobą zupełnie zerwać.
– Co z dziewczyną? – spytała.
– Zbyt często nie mogliśmy się dogadać – powiedziałem. – Byliśmy ze sobą trochę ponad rok.
– Rok to sporo czasu – stwierdziła. – Nie szkoda stracić?
– Szkoda czasu na brnięcie dalej – powiedziałem.
– To dlaczego brnąłeś aż tak długo? – drążyła.
– Gdy jest źle, sytuacja jest prosta – stwierdziłem. – Dużo trudniej jest podjąć decyzję, kiedy bywa dostatecznie dobrze. Trudno stwierdzić czy to już jest brnięcie, czy jeszcze nie.
– Tak bywa – Westchnęła. – Dobrze sobie przemyśl wszystko.
– Przemyślę na pewno – powiedziałem.
– Wy faceci jesteście na swój sposób schematyczni – oceniła. – Jest was kilka rodzajów. Ale pod paroma względami to jesteście tacy sami.
– Pod jakimi względami? – spytałem.
– Zdradzacie, kiedy tylko wam coś nie wychodzi – powiedziała. – Albo żeby się sprawdzić.
– Można mieć podobne przemyślenia względem was – odparłem.
Gdy spojrzałem na zegarek, było późno.
– Wystarczy nam czasu na jeszcze raz? – zapytałem.
– Mamy osiem minut. – Wzruszyła ramionami. – Nie wyrobimy się. Wiem, bo mówię z doświadczenia. Ubieranie wliczamy w czas.
– Za długo rozmawialiśmy – podsumowałem.
– Czasami rozmowa też jest ważna – powiedziała, prawie, jak psycholog.
Jej ton wydał mi się zabawny. Zrozumiałem, że dziewczyny wymigują się od seksu rozmową i udają, że to istotny element ich pracy. Na pewno miała dosyć, prawdę mówiąc, sam też czułem się już zmęczony.
– Uważaj na szklankę z colą! – zawołała, gdy zacząłem podnosić się z łóżka.
– Pamiętam – powiedziałem.
„Przez cały czas miała szklankę z tyłu głowy…” – Uśmiechałem się pod nosem. – „Zupełnie zapomniałem, a ona jakby czekała na ten moment.”
Gdy skończyłem się ubierać, rozdzwonił się dzwonek. Kręciła głową, niezadowolona.
– Zobaczę, kto przyszedł, nie otworzę – powiedziała, wychodząc do przedpokoju.
Gdy wyjrzałem, patrzyła przez wizjer. Wróciła do mnie po chwili.
– Nie otwieramy nikomu, kto nie zadzwoni najpierw domofonem – stwierdziła. – Pamiętaj, żeby nie przychodzić od razu na górę, bo i tak cię nie wpuścimy.
Niespodziewana wizyta klienta mnie zdeprymowała. Myślałem o nim jak o człowieku, który będzie oceniać mnie przez pryzmat wizyty u prostytutek, chociaż obaj robiliśmy to samo.
– Czy mogę u was zostać, dopóki on sobie nie pójdzie? – zapytałem. – Nie przejmuję się jakoś przesadnie prywatnością, ale wolałbym się tutaj z nikim nie spotykać.
– Pewnie. – Kiwnęła głową ze zrozumieniem. – Jesteśmy tak zorganizowane, że jeszcze się nam nie zdarzyło, aby panowie się u nas spotkali. Mamy system porozumiewania… Dyskrecja jest najważniejsza. I bezpieczeństwo.
„Gdyby naszło je paru mężczyzn, nie miałyby szans” – oceniałem. – „Pejcze do BDSM nie przydałyby się do obrony…” – myśl ta wydawała mi się wyjątkowo komiczna.
– Macie pochowane igły z trucizną… – zażartowałem, parskając śmiechem.
– Mamy zabezpieczenia – powiedziała poważnie. – Jest też ochrona, chociaż jeszcze nigdy jej nie wzywałyśmy. Chyba dlatego, że kończymy wcześnie. Nie przychodzi nikt pijany… Zresztą, pijanego byśmy nie wpuściły.
Zadawałem sobie pytania: czy wiedziały o moim blancie, którego zresztą nadal czułem? Czy świadomie przyzwoliły mi, bo to nic wielkiego, czy naiwnie uznawały, że jestem trzeźwy? Czy umiałyby rozpoznać psychopatycznego typa, naćpanego ostrymi dragami?
– Odważne jesteście – powiedziałem.
– Czasami myślę, że nie różni się to od głupoty – stwierdziła. – Póki co, na szczęście, jest dobrze.
Niecierpliwie podeszła pod wizjer.
– Poszedł, droga wolna. – Uchyliła drzwi. – Oczywiście, zapraszam ponownie.
Gdy wychodziłem z bloku, natarczywy klient stał pod domofonem.
„Dziwki nauczyły go manier.” – Uśmiechałem się w duchu.
* * *
Mój penis dawno nie był tak obsłużony. Czułem go jeszcze nazajutrz.