Jesień 1994 roku, miałem trzynaście lat. Mieszkałem sam z rodzicami, bo starszy brat od roku studiował w innym mieście. Ze snu wybudziły mnie krzyki ojca.
– Nie mogę pojąć – powtarzał wściekły. – Jak tak mogłaś? Czemu to zrobiłaś?
To nie była normalna kłótnia. Tata miał spokojną naturę, nie był typem awanturnika. To mama dominowała w domowych konfliktach i wynajdywała powody do kłótni. Często była zawzięta i miała silny charakter. Zaskoczyło mnie jej milczenie, rzadko kiedy brakowało jej argumentów. Zaniepokojony zamarłem w bezruchu i podsłuchiwałem.
– A co według ciebie miałam robić? – zabrała głos grzecznie, ale i stanowczo. – Nie miałam pieniędzy. Jedyne, czego ode mnie chcieli, to mnie ruchać.
Serce waliło mi mocno. Takich słów nigdy nie używała! Pomyślałem, że zdradziła ojca, kiedy przebywała za granicą. Od 1990 roku przez trzy lata pracowała w Niemczech. Zarobiła mnóstwo pieniędzy. Jej dochód bardzo podniósł nasz status materialny i przyczynił się do społecznego awansu. Rodzice rozpoczęli budowę domu, do którego wprowadziliśmy się po dwóch latach. W szkole jako jeden z nielicznych posiadałem komputer i konsolę Nintendo. Miałem bardzo dobry rower i mnóstwo ciekawych nowinek.
– Jak już zaczęłam – usłyszałem – byli kolejni i szli dalej.
– Wpadłaś Niemcom w oko – podsumował ojciec.
Nie zrozumiałem zbyt wiele, bo rodzice mówili niejasno i półsłówkami. Temat dla obojga był krępujący. Zrozumiałem jednak, że częścią zagranicznej pracy mamy był seks.
Trudno było mi oswoić się z myślą, że mogła robić to za pieniądze. Zaglądała do nas co miesiąc, cała rodzina wyczekiwała jej powrotów. Przywoziła niemieckie słodycze i walutę. Opowiadała, jak wygląda jej życie: opiekowała się siedemdziesięcioletnią kobietą i sprzątała dom. Nigdy się na nic nie skarżyła. Wspominała tylko, że pod jednym dachem mieszkali też syn pracodawczyni z żoną i stale się o coś czepiali… Jak mówiła, jej rówieśnicy, oboje bezrobotni.
Nie jest dumna ani szczęśliwa, że to zrobiła – myślałem. – Znalazła się w obcym kraju, bez znajomości języka. Ubrana w PRL-owskie łachy, prawie bez środków do życia. Chyba musiała być postawiona pod ścianą, a pieniądze były formą rekompensaty… Jak w to wdepnęła, to nie wiedziała, jak wyjść, a że to przynosiło duże zyski, jakoś sobie tłumaczyła.
Ożywiłem się, kiedy ojciec dopytywał o kasety wideo. Skojarzyłem, że chodzi o paczkę, która przyszła z Niemiec. Gdy wróciłem ze szkoły, leżała w kuchni, ale mnie nie zainteresowała. Nawet nie sprawdziłem, co jest w środku.
Wieść o uwiecznieniu matki na kasetach wydawała mi się nieprawdopodobna. Byłem przekonany, że mama nigdy nie widziała filmu porno. W mojej ocenie zachowywała się jak przeciętna, małomiasteczkowa kobieta. Była nauczycielką w podstawówce, do końca członkinią PZPR-u. Chociaż nigdy nie była przesadnie religijna, reprezentowała konserwatywny światopogląd. W domu nigdy nie było tematu seksu czy erotyki, uważałem ją wręcz za oziębłą. Jej rozrywką były telewizyjne seriale i rodzinne wyjścia na działkę. Nałogowo paliła papierosy.
– Schowam taśmy – oznajmił ojciec. – Tak, aby nikt ich nie znalazł.
Domyślałem się, gdzie je zaniesie.
* * *
Moja ulubiona fotografia przedstawia mamę na tle pagórka nieopodal lasu. Ma około trzydziestu lat, jest szczupła i bardzo zgrabna. Spódnica do połowy uda odsłania gołe, niewiarygodnie długie nogi. Stoi w lekkim rozkroku, w centrum ujęcia widać biodra. Dla stóp nie wystarcza już miejsca w kadrze. Ciemne włosy do ramion opadają na jasny golf z krótkim rękawem. Dłonie złożyła w pięści i oparła w talii, jakby chciała pokazać kto rządzi. Chociaż stara się zachować powagę, kąciki ust zdradzają rozbawienie. Jest świadoma własnej atrakcyjności i pewna siebie.
W wieku czterdziestu lat, na wyjeździe, mama już nie wyglądała tak dobrze. Na zdjęciu w bikini z 1988 roku ma figurę jak Marylin Monroe. Według dzisiejszych, sportowych kanonów urody ma nadwagę, na jej brzuchu widać fałdę tłuszczu. Jej twarz pozostała jednak młoda, można odczytać z niej charakterystyczny, wyniosły uśmiech Mony Lisy. Ścięła włosy.
Mam zdjęcie, na którym ma około dwadzieścia pięć lat. Stoi przy polnej drodze nad rzeką i się uśmiecha jak szelmowska studentka. Ma na nosie ogromne okulary korekcyjne. Przez koszulkę z krótkim rękawem w poziome pasy przebijają sutki, na pewno jest bez stanika. Białe, dzianinowe szorty albo majtki ściśle przylegają do jej krocza, ukazując zarys nabrzmiałej łechtaczki. Włosy związała z tyłu, jak do robienia loda, grzywkę nonszalancko upięła spinką.
Nie raz przechodziło mi przez myśl, że mogłaby mieć o wiele większe zarobki, gdyby wyjechała pracować dziesięć lat młodsza. Jednak, mimo wieku, jej wynagrodzenie było ogromne.
W Polsce nie przepracowywała się nigdy.
* * *
Pomysł oglądania porno z mamą budził we mnie wstyd i niesmak, jednak przeważała ciekawość. Gdy rodzice wyszli do pracy, od razu skierowałem się do skrytki ojca. Miał w piwnicy drewnianą szafkę z zamykanymi szufladami. Nie wiedziałem, gdzie chowa klucze, ale szafka nie miała tylnej ściany. Nie raz ją odsuwałem i wyciągałem gazety dla dorosłych.
Szybko odnalazłem znajomą paczkę. W środku było pięć kaset. Wyglądały na nowe, wszystkie identyczne, każda po sto osiemdziesiąt minut. Nie posiadały żadnego opisu, poza numerem porządkowym od jednego do pięciu.
Wziąłem pierwszą i pobiegłem do dużego pokoju. Gdy wsunąłem ją do magnetowidu, serce znów waliło mi mocno jak tej nocy, gdy rodzice się kłócili. Nie przyciszałem dźwięku, bo wiedziałem, że na pewno nikt mnie nie nakryje.