Była noc, Grześ wracał do domu z rodzicami. Patrzył w rozgwieżdżone niebo i poszukiwał Wielkiego Wozu. Nagle dostrzegł, że jedna z gwiazd leci w kierunku Ziemi.
– Zobaczcie! – zawołał. – Spadająca gwiazda!
– Brawa za spostrzegawczość – stwierdził tata z uznaniem. – To jest meteoryt, kamień z kosmosu. Kiedy spada na Ziemię, płonie w atmosferze i świeci.
– Jest przesąd – odezwała się mama – że jeśli się pomyśli życzenie, to się spełni.
Chciałbym porozmawiać z chomikiem – pomyślał Grześ. – Ostatnio dużo hałasuje. Może ma jakieś zmartwienia?
Był już dużym chłopcem i od dawna nie wierzył w gadające zwierzęta. Jednak kiedy weszli do domu, od razu pobiegł do pupila.
– Cześć, Łatku! – przywitał się, na wszelki wypadek.
Tak jak przewidywał, chomik nie odpowiedział.
Grześ zjadł kolację, umył zęby i poszedł spać. W środku nocy obudził go hałas. Wstał z łóżka i pobiegł do klatki sprawdzić, co porabia jego ulubieniec.
– Miałeś życzenie, aby ze mną porozmawiać – zapiszczał chomik.
– Łatku, ty mówisz! – Grześ otworzył szeroko oczy. – Już myślałem, że to niemożliwe!
– Mów ciszej – pisnął Łatek, zakrywając pyszczek łapką. – Nie możemy obudzić rodziców. Nie mogą się o niczym dowiedzieć.
– Co będziemy przed nimi ukrywać? – spytał Grześ.
– Chciałbym, żebyś mnie nocą wypuszczał, zanim pójdziesz spać – powiedział Łatek.
– Rodzice zabraniają mi pozostawiać cię bez opieki – odparł Grześ.
– Chcę zwiedzać świat – rozmarzył się Łatek. – Jeśli się zgodzisz, będę ci przynosić słodycze.
– W jaki sposób je zdobędziesz? – spytał zaintrygowany Grześ.
– Jestem malutki – stwierdził Łatek. – W łazience, przy rurach jest tajne przejście i mogę przechodzić do innych mieszkań. Będę je wykradać dzieciom z bloku.
– To kiepski pomysł – ocenił Grześ. – Dzieciom na pewno będzie przykro.
– Będziesz codziennie jeść słodkości, które najbardziej lubisz – zachęcał Łatek. – Nie będziesz musiał myć zębów. Rodzice się o niczym nie dowiedzą.
– Chyba się zgadzam… – stwierdził Grześ niepewnie.
– Super! – Chomik się ucieszył. – Mam jeszcze ostatnią prośbę. Za każdym razem, kiedy ci wręczę słodycze, chciałbym, żebyś wystawiał mnie na parapet, bo uwielbiam patrzeć na księżyc.
– Dobrze – zgodził się Grześ. – Sam też lubię oglądać niebo.
Wyciągnął Łatka z klatki i wypuścił z pokoju. Patrzył, jak zwierzątko biegnie korytarzem do drzwi łazienkowych i znika za uchylonymi drzwiami.
Czekał na chomika z niepokojem. Martwiło go, że może się zgubić. Bardzo się ucieszył, gdy jego pupil powrócił z torebką żelków.
– Wykradłem je Gosi z naprzeciwka – powiedział. – Teraz postaw mnie na parapecie.
Przez kilka nocy Grześ codziennie wypuszczał chomika, a on przynosił mu słodycze. Później Grześ się nimi objadał i nie mył zębów, a chomik oglądał księżyc.
Pewnego dnia, kiedy Grześ zjadał wykradzione jajko-niespodziankę, coś błysnęło. Po chwili zauważył, że siedzi na parapecie, gdzie przed chwilą był chomik! Kiedy się odwrócił, w swoim pokoju dostrzegł chłopca, bardzo podobnego do siebie. Chłopiec otworzył okno i wziął do rąk Grzesia, który wyglądał jak chomik.
– Jak to się stało – spytał Grześ-chomik – że przestałem być chłopcem?
– Widziałem dzisiaj spadającą gwiazdę – powiedział podobny chłopiec. – Pomyślałem, że chciałbym się zamienić z tobą miejscami.
– Czemu tak pomyślałeś, Łatku? – zmartwił się Grześ. – Przez ciebie jestem chomikiem!
– Grzesiu! – powiedział Łatek-chłopiec. – Chciałem, żebyś mi przynosił cukierki, tak jak ja przynosiłem je tobie!
– Nie jestem złodziejem – powiedział Grześ-chomik. – Co zrobisz, jeśli ci odmówię?
– Nie dam ci nic do jedzenia – odpowiedział Łatek-chłopiec. – Od tej pory ty dla mnie będziesz wykradać cukierki. Przez całe życie.
– Mamo, tato, pomocy! – piszczał przerażony Grześ.
– Rodzice cię nie zrozumieją – stwierdził Łatek. – Nie znają języka chomików.
Zakończenie dla przerażonego dziecka
I wtedy Grześ usłyszał dźwięk budzika i się obudził.