I
Tamtego dnia pojechałyśmy z Gosią do naszej siostry stryjecznej, Ani. To była nasza tradycja. Co roku spędzałyśmy wieczór we trójkę, wspólnie się bawiąc. Później nocowałyśmy razem.
Wujek z ciocią gdzieś pojechali i zostałyśmy same. Oprócz nas w domu był młodszy brat Ani, 10 letni Dawid. Trochę przeszkadzał nam. Ignorowałyśmy go.
Poszłyśmy zrobić kolację i włączyłyśmy radio. Trwała radiowa audycja randkowa. Słuchałyśmy z uwagą.
– Może zadzwonimy do kogoś? – zaproponowałam. – Już parę razy dzwoniłyśmy z Gosią.
– Naprawdę? – zdziwiła się Ania. – I umówiłyście się?
– Kiedyś prawie – rzekłam z dumą. – Miałyśmy się spotkać na mieście, ale była za późna pora.
„Cześć!” – naszą uwagę zwrócił przyjemny, męski głos. – „Jesteśmy atrakcyjnymi chłopakami. Jest nas czterech, w wieku od 19 do 24 lat. Chętnie poznamy fajne dziewczyny.”
Podali numer telefonu stacjonarnego. Zapisałyśmy go.
Wtedy jeszcze komórki były mało popularne i drogie. Ania miała telefon stacjonarny z przenośną słuchawką. Zamknęłyśmy się w jej pokoju, aby nie przeszkadzał nam Dawid. Byłyśmy tak podekscytowane, że stałyśmy, nie przyszło nam do głowy, by usiąść.
Ania wybrała numer.
– Halo? – odezwał się mężczyzna. – Kto mówi?
Słyszałyśmy każde słowo wydobywające się ze słuchawki. Chwilę milczałyśmy stremowane.
– Hej! – przywitała się Ania. – Jesteśmy fajnymi dziewczynami i chętnie poznałybyśmy was. Co porabiacie?
– Właśnie zaczynamy imprezę. Wpadajcie do nas na chatę!
– Teraz? – Ania zachichotała nerwowo. – Nie wiem…
– Przychodźcie! Weekend jest i trzeba się bawić! Co będziecie robić? Jest fajna muza, mamy coś do wypicia. Będzie fajnie! Ile macie lat?
– Jesteśmy trochę młodsze od was – Ania parsknęła. – Za chwilę zadzwonimy jeszcze raz i damy wam znać.
– Przyjedźcie! Będziemy się świetnie bawić! – zdążył dodać, zanim się rozłączyła.
Zaczęłyśmy z siostrą krzyczeć i podskakiwać z radości. Byłam pełna podziwu dla Ani, że tak dobrze umiała rozmawiać.
– Co robimy!? – zapytała nas.
– Możemy pojechać na chwilę – stwierdziła Gosia.
– Jedziemy! – poparłam siostrę. – I tak nie mamy co robić w domu.
– Skoro tak, ruszamy na miasto – Ania zgodziła się.
Również jej udzielił się nasz entuzjazm. Ponownie wybrała numer.
– Halo? – usłyszałyśmy znajomy głos.
– To znowu my – rzekła. – Możesz nam podać wasz adres?
Chłopak zaczął dyktować. Ania powtarzała.
– To w sumie dość blisko – skomentowała Gosia, zapisując dane na kartce. – Parę przystanków, jednym autobusem!
– Mamy do was blisko – przekazała Ania do słuchawki.
– Widzicie! – ucieszył się chłopak. – Wszystko świetnie się składa. O której będziecie?
– Za około godzinę! – podpowiedziała Gosia.
– Za godzinę? – powtórzyła Ania, jakby pytając.
– Czemu tak długo? – zdziwił się chłopak.
– Trzeba się jeszcze wyszykować – rzekła Gosia, przysuwając się do słuchawki.
Odesłałyśmy Dawida do babci i zaczęłyśmy przygotowania.
Ania mimo 12 lat miała już krągły tyłek i spory biust, którego mogłaby jej pozazdrość niejedna osiemnastka. Śliczna dziewczyna. Granatowo-niebieskie oczy, porcelanowa cera. Czarne, falujące włosy, sięgające trochę poniżej ramion. Założyła mini, czarne rajtuzy i jasną koszulkę, odsłaniającą dekolt.
Jestem wysoką, zielonooką brunetką. Na szyi miałam frywolitkę, obrożę ze sztucznego tworzywa, przypominającą trochę tatuaż. Mój biust dopiero zaczynał dojrzewać. Nie był zbyt duży. Powiększyłam go wydatnym push-upem. Zdecydowałam się zostać w dżinsach. Przejrzałyśmy z Gosią szafę Ani. Znalazłam dla siebie dopasowaną koszulkę z odkrytym pępkiem.
Kiedy dzisiaj patrzę na swoje zdjęcie z tamtego okresu, na myśl przychodzi mi Samantha Geimer w wieku 13 lat. Z twarzy i figury przypominałam bardziej dziewczynkę niż kobietę. Słodka, niewinna buzia. Delikatne ramiona.
Gosia, moja siostra, miała włosy spięte w kucyk. Bardzo ładna, błękitnooka szatynka z niewielkim, zgrabnym biustem. Na nogach dżinsy. Założyła do nich czerwoną koszulkę bokserkę.
Ania wyciągnęła z szafki kosmetyki cioci.
– Mama pokazywała mi, jak robi się makijaż! – pochwaliła się.
Zaczęła nas malować. Rzeczywiście, szło jej całkiem dobrze! Zrobiła na nas wrażenie. Sama domalowałam sobie usta, policzki i rzęsy. Trochę pomogłam też Gosi.
Stanęłyśmy we trójkę przed dużym lustrem. Byłam zadowolona ze swojego wyglądu.
– Całkiem nieźle wyglądamy! – oceniłam z dumą.
To była jesień. Założyłyśmy kurtki i buty. My z siostrą sportowe, Anka kozaki. Szybko się ubrałyśmy. Raz jeszcze przejrzałyśmy się i skierowałyśmy do drzwi.
– Czekajcie – zatrzymała nas Ania. – Zanim wyjdziemy, musimy ustalić ile mamy lat!
Ucieszyły mnie jej słowa. Pomyślałam, że podamy z Anią ten sam wiek, bo zawstydzało mnie, że miałam biust od niej mniejszy, choć byłam dwa lata starsza.
– Ja będę mieć tyle, co mam – oświadczyła dumnie Gosia.
– My z Anką możemy mieć piętnaście – zaproponowałam.
– Nie! – zaprotestowała Anka. – Ja chcę mieć szesnaście!
– Mamy wszystko ustalone – podsumowała Gosia. – Ja 17 lat, Ania 16. Ty 15! – rzekła do mnie.
– Mogę być najmłodsza – zgodziłam się.
Wyszłyśmy na przystanek.
II
Znalazłyśmy się przed elegancką, pięknie oświetloną kamienicą. Weszłyśmy do wielkiej bramy i wybrałyśmy numer na domofonie.
– Cześć! – przywitałyśmy się. – To my.
– Wchodźcie na samą górę – usłyszałyśmy. – Drzwi po lewej stronie.
Wnętrze klatki miało secesyjny styl. Wysoki standard, po niedawnym remoncie. Szłyśmy na górę po marmurowych schodach. Wysokie kondygnacje. Na ostatnim, czwartym piętrze byłyśmy lekko zasapane.
W drzwiach stanął wysoki, atrakcyjnie zbudowany mężczyzna. Uśmiechnął się do nas zalotnie. Od razu zwrócił moją uwagę. Ciemne włosy, postawione w nonszalanckim nieładzie. Duże, piwne oczy. Uśmiech z nutą cynizmu. Boskie usta, jak u modela CK. Trochę rockowe klimaty.
– Fajnie, że jesteście – rzekł. – Zapraszam do środka!
Weszłyśmy do wielkiego salonu.
– Mam na imię Bartek – przedstawił się. – Jestem gospodarzem imprezy. Już myśleliśmy, że nie przyjdziecie.
Mieszkanie miało wysoki standard. Wnętrze na pewno zaprojektował architekt, wysmakowane i ekskluzywne. Podłoga z egzotycznego drewna. Z prawej strony znajdował się aneks kuchenny. W rogu bliżej wejścia szafki i blat, dalej wysokie okna, z wyjściem na narożny balkon. Po lewej drzwi do kolejnego pokoju. Za nimi narożna kanapa i dwa fotele, wyściełane kremową skórą. Przy niskiej, drewnianej ławie, przy z zakąskach i alkoholu, siedziało czterech chłopaków i dziewczyna.
Podszedł do nas wysoki szatyn, o niebieskich oczach.
– Krzysiek – przedstawił się.
– Gosia jestem – siostra pierwsza podała mu rękę.
Przyciągnął ją do siebie, uścisnął i pocałował w usta. Zaśmiała się. Zrobił na niej wrażenie swoją bezpośredniością. Mnie i Ankę też pocałował, jednak z odrobiną dystansu.
Z kanapy podniósł się najbardziej muskularny z chłopaków. Średniego wzrostu, blondyn, uczesany na żel, na jeża.
– Piotr! – rzekł.
Każdej z nas podał dłoń, następnie pocałował w rękę. Bardzo mnie tym zawstydził.
– Poznajcie resztę – Bartek zawołał nas do stołu. – Para, Monika i Marcin.
Wyglądali na pewnych siebie. Monika, brązowe, mahoniowe włosy do ramion. Duży biust. Oceniałam ją na 18 lat. Jej facet był najmłodszy i najbrzydszy z chłopaków. Dość niski. Rudy, piegowaty. W jasnych dżinsach i granatowej bluzie z kapturem. Pomachali do nas.
Podeszłyśmy. Każda z nas podawała im rękę i przedstawiała się.
Nagle poczułam na sobie wzrok ostatniego z chłopców. Był zimny i wyrachowany. Kiedy patrzył, przeszywały mnie dreszcze. Miał coś dominującego w spojrzeniu.
– Magda – wyciągnęłam pośpiesznie dłoń.
– Paweł – warknął.
Wzbudził we mnie skrajne emocje. Wyglądał na pewnego siebie łobuza. Szatyn, średniej budowy, bardzo przystojny. Miałam wrażenie, jakby irytowało go, że przerwałyśmy mu rozmowę z Marcinem i Moniką. Jego wzrok odebrał mi pewność siebie.
Odwrócił się w stronę Gosi i Ani. Podał im rękę.
Zajęłyśmy środek kanapy. Ania z lewej, Gosia po prawej stronie. Ja w środku. Z lewej strony od Ani od razu dosiadł się Piotrek.
– Sorry, sorry, maleńkie – Krzysiek stanął przed nami, wskazując mnie i Gosię. – Rozsuńcie tyłeczki, bo to jest moje miejsce.
Bartek usiadł na fotelu, po przeciwnej stronie ławy, na wprost kanapy.
– W lodówce jest piwo, są napoje i alkohole – zaproponował. – Czego chcecie się napić?
– To są gówniary – Monika roześmiała się lekceważąco. – Nie wiem czy mogą pić alkohol. Ile macie lat?
– Ja mam 16! – oświadczyła Ania.
– 17! – zawołała z dumą Gosia.
– A ty ile? – odezwał się Bartek.
– 15… – odpowiedziałam nieśmiało.
Wszystkie poprosiłyśmy o piwo. Kiedy sączyłyśmy, Paweł rozlewał kolejkę wódki.
– Napijecie się? – krzyknął do nas.
– Ja się napiję – zgłosiła się Ania.
– Jesteś pewna? – zapytałam zaniepokojona.
– Tak – odparła. – Już piłam wódkę!
Impreza się rozkręcała. Śmiechy i chichy. Szybko dostrzegłam, że dziewczyny znalazły sobie partnerów. Ania po półgodzinie siedziała na kolanach u Piotra i się lizali. Gosia kokieteryjnie broniła się przed rękami Krzyśka. Jej usta nie próżnowały.
Jedynie ja siedziałam jak cnotka, między dwoma parami. Czułam się strasznie. Rozmawiałam z Moniką i Bartkiem. Paweł pił wódkę i zerkał w moim kierunku. Unikałam jego wzroku.
Kiedy upłynęła godzina, Anka była już wcięta. Piotrek wziął ją do tańca. Ledwo trzymała się na nogach. Przytulali się, całując. Widziałam, jak się potyka.
– Wezmę ją do pokoju – oznajmił Piotr. – Trochę sobie odpocznie.
Wziął Anię za rękę i wyprowadził.
– Piwo się skończyło – krzyknął Bartek spod lodówki.
– Gośka! Chodź przejdziemy się – zaproponował Krzysiek, wstając z łóżka. – Zakupy zrobimy.
– Chętnie się przewietrzę! – Gosia ucieszyła się.
Podeszli do wieszaka przy drzwiach i zaczęli się ubierać.
– Tylko wracaj szybko! – uśmiechałam się, przez zęby.
– Tak, tak! – zawołała siostra, wybiegając na klatkę, za Krzyśkiem.
Miałam za złe Gosi i Ani, że zostawiły mnie samą. Zastanawiałam się, co robi z Anią Piotr. Słyszałam śmiechy, westchnienia i piski. Po kilkunastu minutach z pokoju zaczęły dobiegać coraz głośniejsze jęki i skrzypienie łóżka. Wiedziałam, że na pewno jest grubo.
„Straciła dziewictwo!” – myślałam czerwieniąc się. – „Nie dość, że piersi urosły jej wcześniej, to jeszcze pierwsza ma seks… Jak ona może tak zachowywać się!? Jesteśmy z dobrego domu!”
– Nieźle się zabawiają – skomentował Marcin, jakby czując moje rozterki.
Po chwili nasłuchiwania ekipa przeszła do porządku dziennego. Rozmawiali i żartowali.
Czułam się niezręcznie. Stresowałam się i martwiłam o Anię. Jednak mimo wszystko starałam się zachować pozory. Śmiałam się i udawałam, że się bawię.
– Niezłe ziółka jesteście – zaczepił mnie Paweł. – Przychodzicie sobie do obcych kolesi, a potem ruchacie się po kątach…
Chwilę myślałam, co odpowiedzieć. Bałam się go najbardziej z nich wszystkich. Z drugiej strony pociągało mnie w nim właśnie to.
– Wal się! – burknęłam hardo.
Wtedy on wyciągnął z szuflady przy ławie pistolet.
– Lepiej nie pyskuj, maleńka – rzekł stanowczo. – Mam broń. Na twoim miejscu byłbym grzeczny i robiłbym wszystko, co ci każę.
Bałam się. Trzymałam fason, ale zaczynałam mieć czarne myśli.
„Gdzie jest, kuźwa, Gośka!” – myślałam.
Oceniałam na ile realna jest groźba. Chciałam wierzyć, że żartuje, jednak serce waliło mi mocno. Rozglądałam się niepewnie, szukając wzrokiem wsparcia. Bartek nie reagował. Miałam ochotę uciec.
– Paweł, nie przeginaj – wstawiła się za mnie Monika, lekko ironicznym tonem. – Nie strasz dziewczyny.
Wtedy on przyłożył pistolet do jej głowy. Zamilkła i patrzyła na niego z wyrzutem, nie przejmując się jego groźbą. Marcin zdecydowanym ruchem odepchnął Pawła.
– Idziemy stąd, bo niektórzy wypili za dużo alkoholu – podsumował.
Wziął Monikę za rękę. Oboje wstali. Podeszli do wieszaka i zaczęli się ubierać.
– Paweł, ty też idziesz z nami! – rozkazała Monika.
– Ja jeszcze zostaję! – odpowiedział jej, lekko bełkocząc.
Ubrali się i wyszli. Zostałam w pokoju sama z dwójką chłopaków. Przyglądali mi się i uśmiechali.
– Co sądzisz, Bartku? – odezwał się Paweł. – Niezła jest ta mała, nie?
– Niezła – potwierdził Bartek. – Całkiem niezła!
Puścił do mnie oko. Bardzo pochlebiało mi, że tacy śmiali faceci doceniali moją urodę. Odpowiedziałam uległym uśmiechem. Wiedziałam, że jeśli mieliby ochotę, aby mnie przelecieć, nie miałabym żadnych szans, aby im się sprzeciwić.
„Lepiej podporządkować się, to będzie wtedy mniej boleć!” – pomyślałam.
Ta myśl wydała mi się szczególnie perwersyjna i podniecająca. Zaczerwieniłam się.
– Odważne jesteście – ocenił Bartek. – Ja na waszym miejscu nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.
– Wcześniej nie robiłyśmy takich akcji – zaprotestowałam. – To jest pierwszy raz!
– Miejmy nadzieję, że nie ostatni – Paweł zaśmiał się złowieszczo.
„Chce mnie nastraszyć!” – tłumaczyłam sobie jego zachowanie.
– Może jakiś film obejrzymy – zaproponował Bartek.
Włączył telewizor i zaczął przeglądać kanały. Zatrzymał na romantycznej komedii.
Niewiele rozmawialiśmy. Paweł rozłożył się na fotelu, jak do snu. Siedzieliśmy na kanapie z Bartkiem. Zastanawiałam się kiedy wróci Gosia i na ile bezpiecznie zrobiła „to” Ania. Martwiłam się o nie obie.
Wcześniej tylko próbowałam alkohol. Tym razem mogłam mieć całe piwo dla siebie. Wypiłam na tyle dużo, że czułam się odurzona. Sączyłam małymi łyczkami, myśląc, co dalej. Bardzo zwolniłam picie. Uważałam, aby nie utracić kontroli.
– Paweł zasnął – Bartek dotknął mojego ramienia. – Też powinniśmy się położyć. Zrobiło się już późno.
– Ja nie będę się kłaść – odpowiedziałam, zrywając się. – Czekam na Gośkę, a później będziemy wracać do domu.
– Nie ma jeszcze Gosi. Nie wiadomo też, kiedy wróci. A Anka już dawno śpi, w ciepłym łóżku, przytulona do Piotra.
Po tych słowach wyciągnął z kanapy koc. Położył się na łóżku i przykrył. Stałam nie wiedząc, co robić.
– Chodź, położysz się koło mnie – zaproponował. – Ogrzeję cię. Widzę, że jesteś zmarznięta!
Poczułam, jak robi mi się gorąco po tych słowach. Cipka mrowiła mnie z podniecenia.
„Trochę nie wypada, ale co mi tam…”
Nie weszłam pod koc, tylko położyłam się wzdłuż, obok niego.
– Jesteś bardzo ładna – wyszeptał. – Chciałbym się z tobą kochać.
– To niemożliwe – odpowiedziałam. – Poza tym jestem jeszcze dziewicą.
Kończąc te słowa, żałowałam ich.
– Ale numer! – szepnął z niedowierzaniem. – Nie dość, że śliczna, to jeszcze dziewica!
– Weź nie żartuj! – broniłam się.
Widziałam w jego oczach niezdecydowanie. Walczył ze sobą. Chociaż wydawało mi się to kuszące, nie byłam jeszcze gotowa. Ogarnął mnie strach, ale odrzucałam myśl, że może zrobić coś wbrew mojej woli.
– Gdybyś nie przypominała mi mojej siostry, nie byłbym dla ciebie tak grzeczny. Jest w twoim wieku. Nie chciałbym, aby spotkała ją krzywda, seks wbrew jej woli.
– No właśnie – westchnęłam z ulgą.
– Wskakuj pod koc, bo aż trzęsiesz się – rozkazał. – Nie będę nic z tobą robić bez twojej zgody.
Dopiero teraz dostrzegłam, że moje ciało drży. Zastanawiałam się czy to z zimna, czy raczej z emocji. Podniosłam się, umożliwiając mu wyciągnięcie koca. Przykrył mnie nim i przyciągnął bliżej do siebie. Leżeliśmy przytuleni na łyżeczkę.
Poczułam jak wtula się w moje włosy i wącha je. Jego oddech rozgrzewał mój kark. Czułam, że staję się coraz bardziej mokra.
– Cudowny masz zapach – szepnął mi do ucha. – Chętnie ściągnąłbym ci tę koszulkę, chciałbym poczuć twoją aksamitną skórę…
– A gdzie jest teraz twoja siostra? – zapytałam.
Roześmiał się.
– Sprytnie! – podsumował moje pytanie. – Jest u koleżanki, na działce, na urodzinach.
Wtedy otworzyły się drzwi. Do pomieszczenia weszli Krzysiek i Gośka.
Uwolniłam się z objęć Bartka i usiadłam na łóżku.
– Gosiu, nareszcie jesteś! – ucieszyłam się. – Martwiłam się. Gdzie tyle czasu byłaś?
Była bardziej pijana niż kiedy nas opuszczali. Unikała mojego wzroku. Wyglądała, jak przyłapana na gorącym uczynku.
– Byliśmy w parku… – tłumaczyła niepewnie. – W sklepie ze dwie przecznice dalej, bo było wszystko zamknięte. Trochę nam się zeszło.
– Zabieramy Ankę i idziemy – rzekłam.
– No co ty, Magda – przytrzymał mnie Bartek. – Jest późno. Zostańcie. Czym wy teraz wrócicie do domu? Rano zjemy śniadanie i pojedziecie.
– No właśnie – zgodziła się z nim Gosia. – Ja żadnym nocnym nie będę jechać!
Przyznam, że również dla mnie perspektywa powrotu nocnym autobusem nie była zbyt przyjemna. Pijane osoby. Niewygodna przesiadka i czekanie w chłodzie, na przystanku…
– Ok – zgodziłam się. – Ale rano spadamy.
Gosia z Krzyśkiem zdjęli kurtki i udali się do innego pokoju.
– Prześpię się na fotelu – oznajmiłam.
– Nie wygłupiaj się i przyjdź do mnie – rzekł Bartek.
Szybko zmieniłam zdanie. Weszłam pod koc, przyjmując poprzednią pozycję.
– Zgaszę światło – oznajmił.
W pokoju było dość widno, przez wysokie okno wpadało światło ulicznych latarni. Widok starego miasta nocą był niecodzienną atrakcją. Z radio dobiegała cicha muzyka.
Bartek zdjął spodnie, a następnie zaczął rozpinać moje. Ściągnął je mnie, pomimo mojego oporu. Znieruchomiałam, leżąc jak poprzednio. On był w bokserkach Calvina Kleina, ja miałam również bokserki, z motywem Minnie Mouse.
– Nie wierzę w to, co widzę – uśmiech nie znikał mu z twarzy.
Położyliśmy się w pozycji jak wcześniej. Po paru chwilach poczułam na udzie jego wzwód. Obróciłam się do niego przodem.
– Fajnego brata ma twoja siostra – wyszeptałam, uśmiechając się niewinnie.
Zaczęliśmy się całować. Było mi niezwykle przyjemnie. Nigdy jeszcze nie czułam się tak bardzo podniecona, cała ta sytuacja była dla mnie czymś zupełnie nowym. Cała drżałam.
Położył mnie na plecy. Następnie sam wszedł na mnie i wciąż całował. Robił to bardzo dobrze. Nawet dziś, jak o tym myślę, przechodzą mnie dreszcze!
Zaczął ocierać się o mnie, o moją dziewiczą cipkę, swoim nabrzmiałym członkiem. Nie wiem, jakiego miał. Wtedy czułam, jakby był naprawdę ogromny. Wciąż nie przestawał mnie całować. Czułam, jakby nasze ciała stawały się jednością! Miałam nieodpartą ochotę, aby się we mnie zagłębił. Niemal chciałam wykrzyczeć, aby to zrobił!
Jego oddech przyśpieszył. Jęczał głośno. Czułam się, jakbym miała za moment eksplodować. Nagle jego ciało napięło się i ogarnęła go rozkosz.
„Gdyby trwało to jeszcze chwilę chyba nie wytrzymałabym i uległabym mu…” – pomyślałam z nutą zawodu. – „Mogło być tak cudownie!”
Objął mnie i pocałował z „braterską” troską.
– Idziemy spać, Madziu! – wyszeptał. – Dobranoc.
Chwilę później rozsądek zdążył mi wrócić. Zadowolona byłam, że właśnie tak skończyliśmy. Poczułam do niego ogromną sympatię.
„Mogłabym mieć takiego chłopaka” – myślałam.
Zastanawiałam się jeszcze, co byłoby gdybym pozwoliła mu na coś więcej… Przemęczona zasnęłam w jego objęciach.
III
Obudziłam się, kiedy do pokoju wszedł Piotrek. Był w samych bokserkach. Stukał naczyniami.
– Picie dla Anki biorę – rzekł wychodząc.
Bartek też się przebudził.
– Dzień dobry, Magdalenko – przywitał mnie. – Jak się wyspałaś?
– Tak sobie, bo było trochę ciasno – przeciągałam się.
Wstał i założył koszulkę.
– Napijesz się kawy czy herbaty? – zapytał. – Co byś zjadła?
– Tylko napijemy się i będziemy uciekać – odpowiedziałam.
– Może pomożesz mi? Zrobimy razem jajecznicę – zaproponował. – Wszyscy chętnie coś zjedzą.
Wyciągnął z lodówki wędlinę i pomidory. Pomogłam mu je kroić.
Zdziwiłam się, widząc pusty fotel Pawła. Wydawało mi się, że budziło mnie każde stuknięcie, lecz przegapiłam moment, kiedy wychodził.
Zawołaliśmy resztę ekipy na śniadanie.
Anka wyszła z pokoju w samych majtkach i koszuli Piotra. Siedli naprzeciw mnie. Obejmowali się, półnadzy. Czułam, że noc zbliżyła ich bardzo. Chwilę później pojawiła się Gosia, kompletnie ubrana. Krzysiek usiadł obok. Przytulali się.
Zazdrościłam dziewczynom tej bliskości. Bartek zachowywał się wobec mnie serdecznie, ale mało wylewnie. Siedliśmy przy stole, rozmawiając o wczorajszej imprezie. Nikt nie poruszał intymnych tematów.
Po posiłku zmobilizowałam dziewczyny do wyjścia. Nie mogły odkleić się od swoich facetów. Sama na pożegnanie podałam Bartkowi rękę.
– Miło mi było cię poznać – rzekłam.
Chwilę patrzył mi w oczy. Nagle przyciągnął mnie do siebie i pocałował zmysłowo w usta. Krótko i namiętnie.
– Może kiedyś jeszcze spotkamy się – rzekł.
Stałam jeszcze parę chwil, patrząc, jak dziewczyny obściskują się z chłopakami. Zazdrościłam im.
* * *
Kiedy wracałyśmy do domu, było już widno. Jeździły dzienne autobusy, tramwaje… Szłyśmy, zmęczone nocą. Milczałyśmy.
– Jak było w pokoju? – zapytałam pod domem Ani.
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że siostry wyglądają jak dziwki po całonocnej imprezie. Rozmazany makijaż. Wytargane włosy.
– Super! – oświadczyła Ania. – Najlepsza impreza.
– Mój koleś też był fajny – rzekła Gosia, uśmiechając się pozdzieranymi do krwi ustami.
Obie unikały mojego wzroku.
– Cieszę się, że obie bawiłyście się dobrze – rzekłam. – Niestety mam inne odczucie. To było nieodpowiedzialne. Porozchodziłyście się po pokojach. Zostawiłyście mnie samą z obcymi ludźmi.
Obie zgodnie milczały. Patrzyły na mnie z wyrzutem. Tak, jakbym swoją postawą wyłamała się i udawała lepszą od nich.
– Mam nadzieję, że chociaż gumki założyłyście? – zapytałam.
– Nic nie było! – zaprzeczyła Gosia.
– No właśnie, nic – potwierdziła szybko Anka.
Wiedziałam, że obie kłamią. Żadna nie miała odwagi powiedzieć mi prawdy.
Przebrałyśmy się u Ani i poszłyśmy na tramwaj do domu.
– Nie będziemy nikomu o niczym mówić! – postanowiła Ania, gdy się żegnałyśmy.
– Gdyby to wyszło, miałybyśmy szlaban do końca życia – westchnęła Gosia.
– Ok – zgodziłam się.
Po rozstaniu z Anką chwilę jeszcze rozmawiałyśmy z siostrą.
– Dużego miał? – zapytałam.
– Tak – odpowiedziała, czerwieniąc się.
– Kiedy było?
– Jak wyszliśmy po piwo. I jeszcze później w pokoju.
– Uprawiałaś z nim seks?
– Nie. Tylko petting.