Tego dnia mój mąż wrócił do domu dwie godziny później niż zwykle. Usiadł na kanapie przy fotelu, na którym czytałam książkę. Milczałam, oczekując usprawiedliwienia.
– Zapytam wprost – usłyszałam. – Chcesz żyć w kłamstwie, czy poznać prawdę, jaka by ona nie była?
Serce zabiło mi mocniej. Z tonu jego głosu wywnioskowałam, że chce zdradzić coś istotnego.
– Chcę poznać prawdę – odpowiedziałam po chwili namysłu.
Wziął mnie za rękę i poprowadził w kierunku sypialni. Szłam zaintrygowana.
– Zwiążę cię najpierw – oznajmił, gdy dotarliśmy na miejsce.
Wyciągnął linę z tylnej kieszeni spodni.
– Rozbierz się – zarządził. – Później usiądź na łóżku, opierając się o wezgłowie.
Posłusznie wykonywałam komendy. Po trzech minutach byłam już naga, na naszym łożu małżeńskim.
– Ręce ułóż wzdłuż prętów – rozkazał.
Gdy to zrobiłam, przywiązał moje ramiona i dłonie do metalowej poręczy.
– Wysuń teraz biodra do przodu i rozchyl uda – powiedział. – Tak, aby stopy wystawały za brzeg materaca.
Rozstawiłam szeroko nogi. Bez wyjaśnień przytwierdził je linami do ramy, krępując na wysokości kostki, następnie wyszedł. Kiedy wrócił, niósł w dłoni szklankę wody.
– Otwórz usta i wystaw język – powiedział stanowczo.
Położył na nim pigułkę.
– Popij i połknij – rozkazał.
Zastanawiałam się, co to za środek. Zgadywałam, że to afrodyzjak.
– To pigułka gwałtu – oznajmił, kiedy kończyłam pić wodę. – Zacznie działać za około piętnaście – trzydzieści minut.
Później zostawił mnie samą, związaną. Narastał we mnie niepokój i było mi niewygodnie, ale mimo to czułam też ekscytację.
„Po co mi dał tę pigułkę?” – głowiłam się. – „Czy chce, abym uprawiała seks z którymś z jego kolegów? Może o coś się założyli?”
Zgadywałam, kto to mógłby być. Brudne myśli mi chodziły po głowie i nie mogłam się opanować. Byłam coraz bardziej mokra i nie byłam w stanie się przed tym bronić. Czas mi się dłużył, a leżąc czułam, jak soki płyną ze mnie na prześcieradło.
„Niezła jest ta pigułka” – myślałam z niedowierzaniem. – „Nigdy nie przypuszczałabym, że mogę być aż tak perwersyjna.”
Nagle pojawiła się nieznajoma. Jej oczy zasłaniała maska wenecka. W całym ciele poczułam mrowienie. Z kocią gracją weszła na łóżko i nachyliła się nad moją twarzą. Oddychałam głęboko, lecz i tak brakowało mi tchu.
– Zgwałć mnie – szepnęłam. – Bo przecież po to tu jestem. Nie każ mi dłużej czekać.
Nic nie odpowiedziała, tylko mnie zaczęła całować. Najpierw po oczach, a później w usta.
Upajały mnie jej pocałunki. Jej dotknięcia wywoływały fale rozkoszy.
– Niesamowicie mi się podobasz – Westchnęła mi prosto do ucha. – Uwielbiam cię.
Zakręciło mi się w głowie na ten komplement.
– Jesteś cudowna – tylko tyle byłam w stanie jej odpowiedzieć, bo brakowało mi słów.
Zaczęła całować moje piersi. Biodra i nogi drżały mi z podniecenia. Czułam, jakby jej pocałunki sięgały mojej łechtaczki.
Gdy podniosła znów usta do mojej twarzy, były nabrzmiałe. Podziwiałam ich krój i nie mogłam się na nie napatrzeć. Były wymodelowane, jak u porcelanowej lalki.
– Śliczne masz uszy – zamruczała. – Muszę spróbować choć jedno.
Delikatnie przygryzła mi płatek małżowiny.
– Masz szczęście, że masz mnie od razu – wyszeptała. – Bo ja musiałam czekać na ciebie aż rok.
Ponownie mnie całowała, schodząc po szyi do sutków. Później zlizywała moje soki, najpierw z prześcieradła, wreszcie z cipki. Wiłam się z rozkoszy.
Nieznajoma po raz kolejny zbliżyła twarz do mojego ucha.
– Wiesz co mnie bawi? – zapytała. – Jestem kochanką twojego męża – wyznała, nie czekając na moją odpowiedź. – A ty nie możesz nic zrobić! – dodała z satysfakcją.
Nawet przez myśl mi nie przeszło, aby ją chcieć spoliczkować. Byłam w euforii, kompletnie odurzona. Wydawało mi się cudowne, że dzięki temu, że on ją ma, mam ją również ja.
Znów pieściła ustami moją łechtaczkę. Każde muśnięcie przybliżało mnie do orgazmu. Czułam, jak ukłucia zazdrości wyzwalają we mnie skurcze.
Spadł nagle. Był jak eksplozja. Zszokował mnie swoją mocą!
„Chłopak ma dobry gust” – myślałam. – „Dziwne, że też się mu podobam”.
Później dostrzegłam, że stoi w drzwiach. Uśmiechał się badawczo.
– Cały czas na was patrzyłem – powiedział. – A ty nawet na chwilę nie zwróciłaś na mnie uwagi.
Pomyślałam, że byłoby teraz wspaniale doświadczyć zupełnie odmiennych wrażeń. Miałam ogromną ochotę na ostre rżnięcie.
– Bierz mnie – jęknęłam. – Póki działa pigułka. Chcę się jeszcze nacieszyć tym stanem.
Patrzył na mnie, uśmiechając się ironicznie. Rozwiązał mnie i zrobił swoje. Nieznajoma dołączała swoje pieszczoty, ale tym razem to on grał pierwsze skrzypce.
Kiedy po dwóch godzinach rozkoszy odpoczywałam, nawet nie wiem, po którym orgazmie, nieznajoma wciąż mnie całowała.
– Jak długo to działa? – spytałam. – Może jestem zboczona, ale warto to brać dla tych przeżyć. Nigdy jeszcze nie było mi tak cudownie.
Oboje patrzyli na mnie rozbawieni.
– To była witamina C – wyjaśnił mąż. – Nadmiar wydalany jest z moczem. Trudno stwierdzić, ile czasu podziała.