Siedziałem w dużym pokoju, oglądałem telewizję.
– Przyjdziesz? – usłyszałem wołanie z sypialni.
Kiedy się stawiłem, żona leżała na małżeńskim łożu, rozebrana od pasa w dół.
– Chodź i wchodź! – rozkazała, zapraszająco rozchylając uda. – Jestem gotowa. Właśnie mam owulkę.
Spodziewałem się, płodzimy dziecko. Już od pięciu dni zapewniała mi seksualną abstynencję. Wymogła nawet przysięgę, że nie będę sam sobie dogadzać... Wszystko dla zwiększenia kumulacji spermy. Długi post dawał o sobie znać dość szybkim wzwodem.
Zdjąłem spodnie wraz z bokserkami. Skarpety pominąłem, aby nie odstawać w nonszalancji. Położyłem się na żonie w pozycji misjonarskiej, włożyłem penisa do pochwy i zacząłem wykonywać pożądane ruchy.
– A czy wiesz – zagadnęła – że robimy to w najbardziej odpowiedniej porze? Czytałam artykuł wybitnego specjalisty. Ustaliłam godzinę przy pomocy termometru! – Sięgnęła w bok, aby pomachać mi nim przed oczami.
Milczałem, starając się skupić na jej ciele.
– Ty jak zwykle – oceniła – nigdy mnie nie słuchasz.
– Słucham – odparłem dyplomatycznie. – Ale bardziej brzmienia głosu niż wyrazów… Artykuł mi zreferujesz po stosunku.
– Rozumiem – burknęła. – Zakłóciłam ci fantazje o twoich panienkach.
„Przydałby się knebel” – pomyślałem, mierząc ją oziębłym wzrokiem.
– Mężczyźni wolą – oświadczyłem oficjalnie – gdy kobiety koncentrują się na akcie płciowym. To nie jest stosowny moment na dyskusje.
– Nie znasz się na żartach. Już przestaję gadać, żebyś nie narzekał… Będzie tak jak lubisz.
Powróciłem do meritum. Kiedy przyśpieszyłem, zasłoniła usta. Parsknęła śmiechem.
– Miałam nic nie mówić – wydusiła, z trudem powstrzymując chichot. – Ale właśnie coś mi się przypomniało.
– Chętnie wysłucham. – Aż znieruchomiałem. – Na pewno to coś ważnego.
– Nie przestawaj… – Teatralnie jęknęła.
Czekałem, wymownie patrząc jej w oczy.
– To nie dla facetów… – stwierdziła po chwili. – Poza tym, miałam nie gadać.
– Powiedz – nalegałem sarkastycznie. – Bardzo mnie zaciekawiłaś.
– Ola z pracy, wiesz która… – Zrobiła pauzę. – Też dziś robi dziecko.
– Co w tym zabawnego?
– Wiedziałam, że nie zrozumiesz – podsumowała, przewracając oczami. – Kobietom synchronizują się cykle, gdy ze sobą dużo przebywają. Chyba ci się skurczył.
– To przez te dygresje. – Westchnąłem. – Skup się na tym, co robimy. Mogłabyś brać udział.
– Nie biorę udziału? – zapytała urażona. – Na kim leżysz?
– Przestań – warknąłem. – Wiesz, o co chodzi.
– Dobrze. – Niespodziewanie spuściła z tonu. – Połóż się na plecach.
Zaczęła całować mojego penisa. Gdy tylko się podniósł, wsiadła na mnie i wykonała dwadzieścia przykucnięć.
– Kolana mnie bolą, od fitnessu – wyjaśniła, gdy skończyła. – Twoja kolej.
Zacząłem posuwać ją od dołu. Była bardzo mokra i czułem, że się z niej lało. Poprawiłem kąt jej tyłka, aby było mi wygodnie rżnąć i rżnąłem… Już po trzech minutach wzdychała przeciągle.
– Aaa… Aaa…. Ooo… Rób tak… Ooo… Tak…
Zaczęła manewrować biodrami. Starałem się utrzymać ją w miejscu, ale miała silne uda. Rozsynchronizowała mi rytm.
Kiedyś, dawno, gdy jej dogadzałem wibratorem, zauważyłem, że gdy dochodzi, jej odbyt pulsuje, zamyka się i otwiera. Mój członek wyczuł odpowiedni moment, przeskoczył do drugiej dziurki i właściwie nawilżony, wszedł głęboko.
Z rozpędu wykonałem jeszcze kilka pchnięć i się spuściłem.