Pewnego razu Grześ grał z kolegami w piłkę nożną. Ale miał pecha. Strzelił 1 gola, ale wpuścił 2, kiedy stał na bramce.
Grzesiowi było wstyd. Zawsze chciał być najlepszy! A tymczasem Artur strzelił aż 2 gole i żadnego nie wpuścił!
Po południu Grześ pojechał z rodzicami do lasu, na grzyby. Kiedy szedł przez las, dostrzegł maleńką rzeczkę. W rzeczce leżał stary garnek.
Grześ podszedł bliżej. W środku garnka uwięziona była rybka i nie mogła się wydostać!
Grześ nie chciał wpaść do wody. Był sprytny. Znalazł długi kij i wsadził go w ucho od garnka. Później opuścił kij w dół i garnek przechylił się, uwalniając rybkę.
Rybka podpłynęła do Grzesia i powiedziała:
– Dziękuję ci chłopczyku, że uratowałeś mi życie! Jestem złotą rybką, ale bardzo malutką, dlatego mogę spełnić nie trzy, ale tylko jedno życzenie!
Grześ zaczął się zastanawiać.
– Chcę aby był pokój na całej ziemi. Czy zakończysz wszystkie wojny? – spytał.
– Mówiłam ci Grzesiu, że jestem malutka – rybka rozłożyła bezradnie płetwy.
– W takim razie... Chciałbym mieć super rower! – powiedział.
Rybka zaśmiała się.
– Myślę Grzesiu, że wolałbyś, aby twoje korki do nogi zawsze strzelały gola.
– Rybko, jesteś genialna! – ucieszył się Grześ. – Właśnie tego chcę.
– Jesteś pewny? – spytała rybka.
– Chciałbym jeszcze, aby korki się powiększały, jak będę rósł.
– Proszę zatem – powiedziała rybka. – Twoje korki są teraz magiczne! Będą zawsze trafiać do bramki i rosnąć! Masz teraz superkorki!
Następnego dnia Grześ zawsze strzelał gola! Nawet jako bramkarz strzelił bramkę! Wszyscy chcieli z nim grać w drużynie! Wszyscy chcieli się z nim kumplować!
Ale drugiego dnia nikt nie chciał grać w piłkę razem z Grzesiem. Tylko Grześ strzelał gole, nikt inny. I tylko Grześ się cieszył. Ale cieszył się coraz mniej, bo chociaż grał kiepsko i się nie starał, to i tak trafiał. Strzelił 20 goli, ale coraz bardziej czuł się tak, jakby oszukiwał kolegów.
I w końcu Grześ został sam, bo koledzy woleli grać w piłkę bez niego. Nawet Artur się obraził, bo najlepiej grał w piłkę, ale przez Grzesia od 2 dni nie mógł strzelić żadnego gola!
Kiedy Grześ powrócił do domu, tata był już po pracy.
– Strzeliłem dziś wszystkie gole! – pochwalił się Grześ.
– Super, Grzesiu! – ucieszył się tata. – Na pewno bardzo się cieszysz!
– Jest mi smutno – odparł Grześ. – Koledzy nie chcą ze mną grać w piłkę.
– Może grasz dużo lepiej i koledzy nie mają szans? – spytał tata.
– Nie wiem – rzekł Grześ, bo nie chciał mówić tacie o superkorkach.
– Znajdź do piłki kolegów, którzy grają lepiej, bo za łatwa wygrana nie cieszy! – powiedział tata.
– Chyba już wiem, co zrobię – odparł Grześ.
I trzeciego dnia poszedł grać piłkę w normalnych butach. Było mu trudniej, ale kiedy strzelił jednego gola, cieszył się bardziej, niż ze wszystkich goli strzelonych superkorkami.
Kiedy wrócił po meczu do domu, wyrzucił superkorki na śmietnik.