Salka I
Śledczy otworzył drzwi, puszczając mnie przodem. Znalazłam się w małej sali gimnastycznej. Zobaczyłam tam kilkunastu funkcjonariuszy, niektórych już nagich, innych wciąż w mundurach. Ucieszyli się na mój widok. Gwizdali i klaskali w dłonie.
Zostałam pchnięta na środek, w stronę stosu materacy. Natychmiast obstąpiło mnie kilku mężczyzn. Jeden z nich zadarł mi sukienkę, odsłaniając biodra i podarte majtki. Po chwili miałam jego dłonie na swoim ciele. Kolejny odkrywał dekolt, rozpinając górne guziki, inny przykucnął i zajął się dołem. Ciężko oddychałam, kiedy sukienka była rozpięta na całej długości i mi ją zdejmowali.
Położyli mnie na materacach, na plecach. Kilka rąk uciskało mój biust przez stanik. Ktoś dotykał wzgórek łonowy, przez rajstopy i majtki, ale trwało to krótko. Dwóch uznało za stosowne zdjąć mi rajstopy, zbrukane spermą kolegi.
Wiedziałam, że cokolwiek zrobię i tak nic nie zatrzyma tego, co ma się wydarzyć. Leżąca przed nimi uległa i bezbronna dziewczyna, niedostępna dotąd studentka, która mijała ich obojętnie na ulicy, była pokusą nie do odparcia. Nie protestowałam, zamknęłam oczy i biernie się im poddałam.
„Nic już nie da się zrobić” – myślałam. – „Dla nich jestem tylko zabawką. Mogę się tylko jak najlepiej postarać, aby byli ze mnie zadowoleni i nie zrobili mi krzywdy.”
Nie interesowało ich moje zdanie ani odczucia. Wsunęli dłonie w miseczki stanika. Sterczące sutki skłoniły ich do rozpięcia biustonosza. Nagie piersi zapraszały ich do dalszych pieszczot. Zaczęli je ugniatać, łapczywie lizać i ssać.
Czyjąś uwagę zwrócił mój wzgórek łonowy, okryty skrawkiem materiału. Poczułam, że ktoś go dotyka. Te pieszczoty przyspieszyły mój oddech i zawstydzona próbowałam zacisnąć uda. Nic to nie dało, bo kilka silnych ramion od razu rozwarło je szeroko.
W końcu jeden z funkcjonariuszy nie wytrzymał. Rozpiął rozporek i wyjął penisa, ogromnego, czerwonego, sterczącego w erekcji. Dotknął nim majtek przy rozdarciu, w miejscu wejścia do pochwy. Odsunął nim materiał, obnażając nabrzmiałe wargi sromowe. Wsunął pomiędzy nie palec, dwa... Wygięłam się, z cichym jękiem. On wyjął palce i znów zbliżył penisa. Przystawił główkę i jednym gwałtownym ruchem wszedł we mnie do połowy długości. Wygięłam się jeszcze bardziej. On, w odpowiedzi, wbił się na całą głębokość.
– Boże, ale ona jest rozpalona! – wysapał.
Zaczął mnie rytmicznie posuwać, coraz mocniej. Wiłam się pod nim, jakbym chciała się oswobodzić, ale inni trzymali mnie mocno, za nogi i ręce. Ktoś ściskał moje piersi. Z tyłu ktoś całował mnie w usta i penetrował językiem ich wnętrze. Zupełnie się tego nie spodziewałam i bardzo mnie to podniecało. Z trudem, łapczywie łapałam powietrze, jak ryba wyjęta z wody.
Mężczyzna, który był na mnie, szybko się spuścił. Wykonał jeszcze parę ruchów, po czym wysunął członek, robiąc miejsce dla kolejnego.
Drugi jednym silnym szarpnięciem zerwał ze mnie podarte majtki, po czym zbliżył do cipki kutasa. Wcześniej zdążył się rozebrać i stał między moimi nogami zupełnie nagi. Tak jak jego kolega, najpierw dotknął wejścia, rozkoszując się tą chwilą. Później wepchnął do końca i zaczął ostro rżnąć. Wsunął dłonie pod pośladki, mocniej przyciskając moje krocze do swoich bioder. Mimowolnie zaczęłam jęczeć. Również jemu dużo nie było trzeba i szybko doszedł. Jeszcze przez chwilę leniwie mnie posuwał, nim zszedł.
– Ustawcie ją tyłem – rzekł do kolegów kolejny.
Podnieśli mnie i postawili na nogi. Stałam, słaniając się. Oparłam się o stos materacy, tych na których przed chwilą leżałam, wypinając pupę. Trzeci facet, nagi, jak jego poprzednik, właśnie na to czekał. Czułam, jak po omacku szukał wejścia, zanim wtargnął do środka.
Walił mnie gwałtownymi ruchami, mocno trzymając za piersi. Znów jęczałam, tym razem głośno. Nie chciałam, aby funkcjonariusze wiedzieli, że sprawia mi to przyjemność, ale nie byłam w stanie zapanować nad sobą. Mężczyzna na mnie też jęknął, wpompowując we mnie nową dawkę spermy. Kiedy wysunął penisa, poczułam jak struga nasienia płynie po moim udzie.
Salka II
Nie chciałam tego, lecz miałam pewność, że za moment będę szczytować. Większość funkcjonariuszy chyba się domyślała i teraz kilku miało ochotę mnie pieprzyć. Ułożyli mnie znowu na materacach. Dwóch rozwarło mi nogi, ukazując krocze lśniące od spermy kolegów. Następny szczęśliwiec wszedł na mnie, zagłębiając się w cipkę jednym pchnięciem. Później przeturlał się na plecy, tak abym znalazła się na nim.
Najwidoczniej mój wypięty tyłek i rozstawione nogi zapraszały do środka, bo któryś z mężczyzn rozprowadził palcami spermę między pośladkami. Nasmarował mi odbyt, następnie usadowił się za mną i wcisnął się w moją pupę. Na szczęście nie miał zbyt grubego. Mimo że mnie gwałcił, napierał członkiem na ciasną dziurkę delikatnie, powoli wsuwając się do wnętrza, jakby miał spore doświadczenie. Ten pode mną posuwał mnie w cipkę. Szybko się dograli i rżnęli mnie obaj. Jeden z panów klęknął z przodu, przed moją twarzą. Chwycił mnie za włosy i wsadził penisa do ust.
„Może mi nic nie zrobią, jeśli bardzo będę się starać…” – myślałam.
Objęłam go ciasno wargami, pozwalając aby wchodził jak w pochwę, głęboko i mocno. Naprawdę się starałam i pieściłam go językiem, aby miał jak najlepiej. Brakowało mi powietrza, co wywoływało we mnie upojenie. Kiedy dawał mi taką możliwość, haustem nabierałam powietrze na zapas.
Pierwszy spuścił się funkcjonariusz od cipki. Z nową porcją nasienia poczułam, jak moją pochwę łapie silny skurcz, zaraz potem kolejne. Fala gorąca przeszła przez moje ciało. Zesztywniałam z głośnym jękiem, tłumionym penisem w ustach. Mężczyzna, który był w moim tyłku, musiał wyczuć mój orgazm. Przyśpieszył i również on wypełnił mnie płynem, nie przestając rżnąć. Po chwili trzeci z kutasów wystrzelił w ustach, zalewając je lepkim nasieniem.
Trzej panowie zamarli na moment w miłosnej figurze, jednak pozostali nie dali im w pełni rozkoszować się tą chwilą zaspokojenia i domagali się swojej kolejki. Widziałam jak kolejne podniecone w erekcji kutasy szykują się, aby mnie spenetrować.
Później nie mieli już tyle finezji. Brali mnie po kolei, jeden po drugim, pojedynczo. Leżałam na wznak z rozłożonymi szeroko nogami i rękami zarzuconymi nad głową. Kolejni faceci rzucali się na mnie, wdzierając we mnie, nie stawiającą żadnego oporu. Przygnieciona ich ciałami jęczałam, czułam w sobie ich członki, a twarde łapczywe dłonie na moich piersiach i ramionach.
Nie wiem ile czasu upłynęło, zanim ostatni sapnął, trysnął we mnie i wstał.
– Jeszcze ktoś chętny? – usłyszałam donośne pytanie śledczego. – Bo jak nie, to bierzemy się do pracy.
Odpowiedzią był rechot kilku milicjantów.
Chwilę leżałam, zastanawiając się, co mnie czeka. Ponieważ nikt nie podchodził, usiadłam. Rozglądając się czułam, jak nasienie spływa ze mnie i zbiera się w zagłębieniu materaca, wokół moich pośladków. Miałam wrażenie, że siedzę w kałuży spermy.
Niepokoiło mnie, że nie ma już chętnych.
Salka III
Podszedł do mnie umundurowany funkcjonariusz.
– Wstań – rzekł, wyciągając rękę.
Poprowadził mnie, kompletnie nagą, w kierunku drabinek. Kiedy znalazłam się obok, wyciągnął kajdanki. Założył mi obręcz na nadgarstek, następnie przewlekł łańcuch wysoko, za szczeblem drabiny. Skrępował mnie w taki sposób, abym musiała stać na palcach, z rękami uniesionymi do góry.
Wtedy podszedł do mnie oficer śledczy. Trzymał pałkę. Wzdrygnęłam się mimowolnie.
Stanął tuż obok. Końcem pałki dotykał moje sutki. Bawiło go moje przerażenie.
– Odwróć się tyłem – rozkazał.
Ledwo stałam na nogach i cała się trzęsłam, lecz posłusznie wykonałam jego polecenie.
Stanął bokiem do mnie. Poczułam, jak jedzie końcem pałki po moich plecach, wzdłuż kręgosłupa. Następnie przykładał ją bokiem, na wysokości nerek, jakby mierzył cios, lecz uderzał jedynie lekko. Mimo to serce biło mi, jak szalone. Później wyciągnął pistolet i dla zabawy przykładał mi zimny metal do pleców. Wzdrygałam się za każdym razem.
– Powiedz mi – rzekł powoli – czy bawimy się dalej? Zawsze możemy zakończyć zabawę, ale może to być twój koniec.
– Bawmy się, bawmy – usłyszałam, jak mówię, jąkając się. – Jest fantastycznie.
Zaśmiał się. Po chwili poczułam, jak pałką dotyka mojego krocza. Zimna guma ześlizgnęła się ze wzgórka Wenery przez łechtaczkę i zagłębiła w moich biodrach.
Śledczy rżnął mnie pałką, na oczach kilkunastu facetów. Przerażało mnie to, jednocześnie czułam, jak cała zaciskam się na niej w ekstazie. Po paru szybkich pchnięciach trysnęłam sokami. Pierwszy raz lało się ze mnie i pierwszy raz w życiu szczytowałam, wyjąc z rozkoszy. Widok ten był nie lada uciechą dla panów, którzy nie ukrywali rozbawienia. Poniżenie upajało mnie.
– Powiesz mi wszystko, co wiesz? – zapytał śledczy, gdy się trochę uspokoiłam. – Czy nadal chcesz coś ukrywać?
Czułam się całkowicie podporządkowana.
– Powiem wszystko – odpowiedziałam z pokorą.
– Będziesz współpracować? – zapytał.
– Będę współpracować – potwierdziłam, niemal z wdzięcznością.
Czułam rodzaj uzależnienia wobec jego siły. Imponował mi tym, że mógł zrobić ze mną zupełnie wszystko. Podniecało mnie, że rozporządzał mną bez mojej zgody. Oddał mnie swoim kolegom i sam przez cały czas nie zdjął nawet marynarki. Patrzył spokojnie, jak jego koledzy robią, co chcą z moim ciałem, które do tej pory oddawałam nielicznym mężczyznom i z własnej woli. Propozycję pracy dla niego uznałam za nobilitację.
– Grzeczna dziewczyna – zaśmiał się. – Pozwól, że cię rozepnę.
Zdjął mi kajdanki. Uwolniona czułam się dziwnie, jakby nie do końca mi to odpowiadało. Poczułam się pewniej, gdy chwycił mnie za rękę i odprowadził w kierunku wyjścia. Na ławeczce, znajdującej się przy ścianie pod drzwiami, leżały elementy mojej garderoby, które któryś z panów pozbierał i odłożył tam, układając pedantycznie równo. Chciało mi się śmiać na ten widok i z trudem to powstrzymywałam.
Gdy się ubrałam, śledczy wskazał telefon, wiszący na ścianie.
– Zadzwoń do domu i powiedz rodzicom, że jesteś u kolegi – rozkazał.
– Może powiem, że u koleżanki? – zasugerowałam pokornie.
Śledczy potaknął.
– Dziwce brakuje koleżanek! – któryś z facetów zarechotał. – Da się zrobić!
Wykręciłam numer do domu.
– Tatuś, dzisiaj muszę zostać na noc u Anki – powiedziałam. – Mamy dużo materiału do opanowania.
– Oczywiście, córeczko – usłyszałam absurdalnie spokojny głos ojca. – Tylko się nie umęczcie za bardzo.
Odwiesiłam słuchawkę. Śledczy otworzył mi drzwi i wyszłam z salki. Czułam się jak na haju.